Nie spodziewaliśmy się, że tak ciężko nam będzie zebrać się do pisania o Kubie. Próbujemy znaleźć dobry kierunek narracji, tak, byście nie myśleli, że jest tak fajnie, bo nie jest, ale źle też nie. Ciekawie, odkrywczo, interesująco – to dobre określenia. Od samego początku obalamy mity i to, co nam opowiadano o Kubie i samej Hawanie. Bo La Habana Vieja, czyli „stare miasto”, miała być zjawiskowa choć brudna i śmierdząca.

gruzy

I poniekąd taka była. Choć La Habana Vieja zajmuje sporą część miasta i płynnie przechodzi w część centralną – nowszą, ale wciąż architektonicznie nawiązującą do tej zabudowy kolonialnej. Z pasją czyta się historię tego miasta. Od osady, która trzykrotnie zmieniła miejsce nim stanęła tu, gdzie dziś leży stolica Kuby, przez jedno z ważniejszych miast Nowego i Starego Świata, przez erę burdeli, kasyn po rewolucję Fidela Castro.

na kapitol

Nad Hawaną góruje forteca (Castillo de los Tres Reyes Magos del Morro), którą widać znad całej zatoki oraz z części Maleconu (bardzo długiej ulicy, idącej wzdłuż morza). Jest też kilka zamków (zameczków).Tutaj warto zaznaczyć, że Hawana była swego czasu jednym z dwóch najlepiej strzeżonych miast na świecie. Po Sewilli. To było serce kolonii hiszpańskich. Tu zawijały wszystkie okręty udające się do kolonii albo do Hiszpanii. Stąd wyruszały transporty złota ratujące fatalne finanse królestwa, tu miesiącami bawili żołnierze, nim wyruszali na dalsze podboje.

cristobal

Nasza casa jest tak położona, że wychodzimy z niej prawie na plac katedralny (Plaza de la Catedral) i katedrę Świętego Krzysztofa (Catedral de San Cristóbal). Tu zawsze kręci się mnóstwo osób, i – jak się okazuje – często zdecydowanie więcej Kubańczyków niż turystów. Obserwujemy dzieci, które bawią się w jakiejś grupie i tańczą przy muzyce, inni ludzie spacerują, robią zdjęcia lub siedzą przy stoliku w którejś knajpce na placu. Są tzw. „panie w strojach kolonialnych”, czyli kobiety przebrane w kiczowaty strój, różniący się znacznie od tych kolonialnych, jednak chętnie robią sobie zdjęcia za pieniądze. Jest też ta sławna stara Kubanka, która siedzi, pali cygaro i pluje na ludzi, jeżeli zrobisz jej zdjęci i nie zapłacisz. Sama katedra z zewnątrz robi super wrażenie, ale gdy tylko zaglądamy do środka, nasze „plebejskie” oko stwierdza, że nic tam nie ma.

grająca

Skręcamy gdzieś, gdzie nie idą ludzie. Słyszymy muzykę i widzimy Kubankę z gitarą, która prześlicznie śpiewa. Cudowny głos, naturalne brzmienie i prawdziwa radość ze śpiewania. To jak na razie pierwszy taki obrazek na Kubie. A podobno miało tak być wszędzie… W pewnym momencie droga się praktycznie urywa. Cóż, stara Hawana się zmienia, wszędzie remonty, renowacje. Ale kamienice w stylu kolonialnym i suszące się pranie pozostają niezmiennie.

remonty

Przechodzimy obok Bodegiute del Medio i tam tłum turystów. Dlaczego? Czytamy, że Ernest Hemingway był tu stałym bywalcem. No i wszystko jasne. Podążamy dalej bez mapy. Jakiś zespół gra na ulicy, ale, gdy tylko w promieniu kilku metrów pojawia się obcokrajowiec, pani z zespołu biegnie z tacą. Trudno przejść niepostrzeżenie. W ten sposób dochodzimy do Plaza de Armas, którego ogromna część wypełniona jest przez targ, ale taki, że każdy stragan wygląda praktycznie tak samo – wszędzie Che, Fidel, rewolucja, stare gazety. Nigdzie nie ma muzyki i książek o niej. Pytamy kolejnych sprzedawców, ale niestety. Nie rozumiemy dlaczego.

targ

targ2

targ3

Po kolejnej godzinie chodzenia widzimy wciąż kościoły, stare kamienice, wchodzimy na większe i mniejsze place. Czy taka będzie cała Hawana – myślimy sobie. Dopiero zobaczyliśmy jej małą część, ale oby nie…