Z natury jestem… No właśnie. Każdy może w myślach dokończyć to zdanie, jak chce. Spokojny, porywczy, sympatyczny, wesoły… Na pewno każdy z Was jakoś potrafi tak siebie określić. Ja na przykład z natury jestem ponoć narwany :) Choć nigdy bym tak o sobie chyba nie powiedział w pierwszym rzucie, to Ania myślę, że to potwierdzi. A skoro tak, to muszę dodać, że narwany w tym pozytywnym znaczeniu. – Lubię nowe wyzwania i szybko się na nie decyduję. W kontekście tego dziś pokazujemy Wam naszą nową inicjatywę – W głąb natury.

To już trzeci rok z rzędu, kiedy współpracujemy z firmą Żywiec Zdrój. Zaczęliśmy od sadzenia drzew ponad dwa lata temu. W ubiegłe wakacje zaryzykowaliśmy i zrealizowaliśmy wspólnie odważną historię “Wejdź na szlak”, która łączy w sobie zdjęcia sferyczne, ujęcia z drona, filmy, zdjęcia oraz totalnie odjechany wygląd całości. To zapoczątkowało nowy rozdział w sposobie, w jaki realizujemy nasze przedsięwzięcia, a dziś wracamy ze swego rodzaju kontynuacją całości i wnikamy jeszcze dalej „w głąb natury”.

Cel, jaki przed sobą postawiliśmy, to zmierzyć się z naszą naturą (tak bardziej metaforycznie pojmowaną), a tą prawdziwą, i spojrzeć sprawiedliwie, jaki mamy na nią wpływ, a jaki ona na nas wywiera. Z tej okazji stworzyliśmy specjalną sekcję na blogu, w której możecie sprawdzić pięć różnych ścieżek opartych o szlaki w Beskidzie Śląskim oraz Żywieckim, a także jedno miasto – wybraliśmy piękny Cieszyn Śląski. Ich celem jest umożliwienie Wam spojrzenia na konkretne pięć przypadków, w których nie tylko zyskujemy coś od natury, ale też dowiadujemy się, jaki wpływ wywieramy na nią. Kliknij w poniższy obrazek, a znajdziesz się przed wyborem jednej ze wspomnianych ścieżek: jako rodzic, pieszy, kierowca, rowerzysta czy „miastowy”.

Zdaję sobie sprawę, że na hasło „dbaj o naturę” przed oczyma widzimy czasy dzieciństwa i takie hasła jak: „nie rzucamy papierków”, „to się rozkłada milion lat”, a z nowszych: „sprzątaj po swoim psie”. I one są oczywiście jak najbardziej słuszne, choć chyba nikt uczciwie przyznać nie może, że nie są to już tak oczywiste oczywistości, że czasem spływają po nas dość szybko. Samo słowo „natura” – w odniesieniu do przyrody – ma też w sobie jakąś mieszankę podniosłości i powagi. Dlatego jest rzadko używane w sytuacjach powszednich. Piszę to z perspektywy mieszczucha, który wychował się w Poznaniu, a obecnie, jeśli nie w drodze, to mieszka w Warszawie, więc moja perspektywa jest taka, a nie inna. Znam zalety życia w mieście, ale też jego ograniczenia i braki. Zamiast „natura” mówimy „za miasto”, „nad jeziorko”, „na wieś”, „wyskoczyć gdzieś na weekend” – mamy jednak na myśli pożądanie rzeczy, których nie widzimy na co dzień – ciszy, lepszego snu, skupienia, możliwości usłyszenia własnych myśli.

Nam tego brakowało bardzo, dlatego podjęliśmy już ponad rok temu decyzję o przekierowaniu naszych aktywności właśnie w stronę natury. Z radością wyruszyliśmy na samotną Rutę 40 w Argentynie, cieszymy się na ten oraz kolejne projekty, które pozwolą nam się jeszcze bardziej oddalić od miasta. To może być jakaś sinusoida życiowa, która w tym momencie pragnie więcej „natury”, a może coś bardziej trwałego. Jednak nasza natura teraz, bardziej potrzebuje natury i cieszymy się, że w te strony się udajemy, ale też uświadamiamy sobie, że chwilę nam to zajęło.

Tutaj każdy może sobie w ciszy odpowiedzieć – jaka jest jego natura. A czyniąc to, w oczekiwaniu na kolejne wpisy związane z tym tematem, zapraszamy do wejścia dalej: