Od paru dni jesteśmy na Karaibach w słonecznej Hawanie i… pobędziemy tutaj do końca miesiąca, co oznacza, że znikamy z sieci. Pytaliśmy jakiś czas temu, jak to jest z tym dostępem do Internetu na Kubie i odpowiedzi były jednoznaczne: trudno albo bardzo trudno. Do tego jeszcze cena. Zatem pauzujemy bloga, choć nie przestajemy blogować.

Regularnie piszemy i obrabiamy cały materiał, ale godzina Internetu, dostępnego głównie w wypasionych hotelach kosztuje około 8 CUCów, czyli 20 złotych. Za tyle mieliśmy dwa gigabajty bez limitu czasu na Sri Lance czy w Gruzji. Żeby się nie wkurzać i nie irytować, bo jakość tego Internetu też nie porywa (można oszacować, że to tak naprawdę 20 minut normalnego surfowania) i nie mamy pewności, że akurat tego dnia dobrze zadziała.

Pocztę będziemy sprawdzać raz na tydzień – kolejny raz w czwartek. Jeśli będziecie mieć do tego czasu jakiekolwiek pytania odnośnie Kuby – zadawajcie je na naszym wspólnym forum. Wtedy spiszemy je i zdobędziemy dla Was odpowiedzi do następnego razu. Takie zadanie domowe :)

Czy niczego nie opublikujemy w trakcie? Chyba tak, może zdarzą się wyjątki, ale chcemy dobrze przygotować cały materiał i nie myśleć, jak on sobie tam radzi w sieci. Nie będziemy też niczego obiecywać, wolimy zaskakiwać. Takiego podejścia też chcemy spróbować.

Z innych wydarzeń. – Zaraz po powrocie się rozdzielamy – ja jadę do Stanów, a Ania szykuje kolejny Wachlarz. Rezerwujcie sobie termin 7 maja – to data kolejnego wydarzenia. Godzina jeszcze do potwierdzenia (19 albo 20). Temat już jest, ale nie wszystko w jednym wpisie :) 7 maja, 7 maja, 7 maja. A potem 11ego – Po Stronie Natury (o czym niżej). Zdążymy już wrócić i wtedy dowiecie się więcej o naszej kolejnej projektowyprawie, która zastąpi „Szukając Witkacego”. Jej część już teraz realizujemy tutaj, na Karaibach :)

Po stronie natury?
Trochę się śmiejemy, że udział w tej kampanii i jej tytuł wykrakał naszą obecną offlineową sytuację (choć bynajmniej nie rozpaczamy ;). Zgłosiła się do nas firma Żywiec Zdrój, która  wraz z Lasami Państwowymi oraz Fundacją Nasza Ziemia, po raz kolejny promuje swoją długofalową i wieloletnią akcję „Po stronie natury”, której główna ideą jest… sadzenie nowych drzew. Jak dla nas bomba. Do tego możecie wygrać lot helikopterem i przelecieć się nim z nami, aby zobaczyć, jak te miliony nowych drzew naprawdę wyglądają. Serdecznie zapraszamy na www.postronienatury.pl – i mamy nadzieję do zobaczania 11 maja w Beskidach.

Hmm. Jaki tajemniczy ten wpis wyszedł :) Dorzucimy więc do niego jeszcze kilka szybkich słów o samej Hawanie. – Mieszkamy u przemiłej Irmy, z którą Ania korespondowała od dłuższego czasu i, która bardzo nam pomogła w naszych planach. Kuba nie istnieje w Internecie, czyli zebranie informacji i umówienie spotkań przed przyjazdem bywa trudne, ale ona i jej rodzina bardzo wczuli się w to, co robimy i jest mega fajnie.

Mamy pokoik na pięterku u niej w domu – na granicy Habana Vieja (stare miasto) i Habana Central (nowsza część), parę minut od Muzeum Rewolucji, Kapitolu czy Placu Katedralnego. Trochę, a właściwie dużo dalej do Vedado. Zewsząd słychać dźwięki salsy, son lub rumby. Jest biednie i brudnawo, ale szeroki uśmiech Kubańczyków pozwala o tym zapomnieć.

Wczoraj było 30 stopni, ja już cały spalony. Obecnie mamy godzinę 5 rano, a ja nadal nie mogę sobie poradzić z jetlagiem. W przeciwieństwie do Ani, która słodko sobie śpi obok mnie.
P.S.
Jeśli jednak coś opublikujemy, to dowiecie się tego prędzej z newslettera niż z Facebooka.