Po trzech godzinach drogi dojeżdżamy do Rio Mayo. Stąd już tylko półtorej godziny do naszego dzisiejszego miejsca docelowego. Odcinek za nami to droga pełna piachu i kamieni, dlatego z radością decydujemy się na postój. Jest przed siedemnastą, więc wszystko zamknięte – trwa sjesta. Choć nie zdziwimy się, jeśli i po piątej nadal nikt nie otworzy – godziny są tu traktowane dość umownie. W mieście czuć obecność garnizonu wojskowego, który zajmuje centralną część, a w jedynym czynnym kiosku kolejkę okupują mundurowi. Jednak to, co zwraca naszą uwagę, to kolorowe napisy i rysunki na ścianach oraz bardzo ciekawe bary. :)