Miłe jest uczucie, że w tym miasteczku wszystko jest na wyciągnięcie dłoni i właściwie można je całe zejść w maksymalnie godzinę. Od samego wjazdu robi na mnie cudowne wrażenie. Wszystko przez to położenie – pomiędzy wysokimi, ośnieżonymi szczytami Andów.

Na miejsce docieramy w okolicy południa. Tym razem nie mamy gdzie spać, więc od razu kierujemy się do Informacji Turystycznej. Bardzo miły pan mówi, że z powodu długiego weekendu mało miejsc jest dostępnych, ale dzwoni szybko do dwóch hosteli i po kilku minutach okazuje się, że mamy nocleg. Wprawdzie tylko na dwa dni, ale nie zastanawiamy się długo, bo cena jest niezła i stwierdzamy, że potem będziemy myśleć, gdzie się przenieść.

El Chaltén czyli „błękitna góra” jest indiańską nazwą szczytu Fitz Roy, który góruje nad miastem. Kiedyś była to podobno mała osada, która znacznie się rozrosła z powodu świetnego miejsca wypadowego na lodowce i trekkingi. Tak, jest to miejscowość bardzo turystyczna i wszystko jest tu takie począwszy od liczby osób, a na cenach skończywszy. El Chaltén ma jednak tę wspaniałą moc, że mimo iż są tu tłumy ludzi, to nie da się tego odczuć. Pewnie dlatego, że są oni głównie w górach, a dopiero wieczorami przesiadują w knajpach.

Co zatem można zobaczyć w El Chaltén? – Tak naprawdę niewiele, ale to jest właśnie najlepsze, bo po co się rozpraszać, jeżeli tyle ciekawych szlaków czeka dookoła? – W samym miasteczku jest dosłownie kilka ulic, przy których mieszczą się: Informacja Turystyczna, która już na samym początku nam pomogła, pralnie, co jest dla nas bardzo dobrą informacją, bo mamy kilka toreb brudnych ciuchów, sporo knajp, w których lepiej nie jeść, bo można zbankrutować, i kilkanaście, jeżeli nie kilkadziesiąt hosteli i cabañas (domków na wynajęcie). Wszystko jednak jest klimatyczne – w miarę ładne, drewniane bądź z drewnianymi wykończeniami i po prostu tworzy spójny wizerunek miasteczka. Nie ma tu jakiś turystycznych maszkar, które zepsułyby sposób postrzegania go. Za każdym razem dziwię się, gdy to widzę, i zawsze zadaję sobie pytanie – dlaczego inne kraje potrafią  mieć klimatyczne i urocze turystyczne miejscowości górskie, a Zakopane, Wisła, Szczyrk stawiają na kicz? Może musimy się tego nauczyć, może to się kiedyś zmieni…

Jedyna negatywna rzecz w El Chaltén to ceny, które jednak wbijają w fotel. Jest co najmniej dwa razy drożej niż do tej pory, a do tej pory wcale nie było tanio. I chłodno jest, już tylko ok. 10 stopni w ciągu dnia. No i wieje od tych lodowców mocno. Spędzimy tu jednak kilka dni, bo planujemy wybrać się na trekkingi i zobaczyć lodowce z bliska. Ale o tym już będzie w kolejnych wpisach. :)

El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten El Chalten