Telefon opuścił Kaukaz i przeleciał do Emiratów Arabskich dzięki uprzejmości Elchina, który niczego nie podejrzewając, wpadł w objęcia Marcy Shan – polskiej vlogerki nadającej z Dubaju. Choć zaczęła publikować swoje filmy niedawno, to światkowi YouTube nie jest obca. Jej „Czeeeeść Internecie”, którym rozpoczyna każdy film, to znak rozpoznawczy dobrego vloga i zastrzyku pozytywnej energii, który z niego płynie. Dziś nie kręcimy z nią vloga, tylko rozmawiamy, na Skypie.

Podróżniccy: Czeeeść Marcy, jak mijają pierwsze dni z telefonem?
Marcy: Telefon od Elchina odebrałam późnym wieczorem, w czasie trwania koncertu Jennifer Lopez. Umówiliśmy się ze znajomymi na kolacje i Elchin do nas dołączył. To był bardzo mile spędzony wieczór, który się trochę przeciągnął :) Następny dzień spędziliśmy leniwie, a teraz zamierzam zabrać telefon w kilka ciekawych miejsc.

Podróżniccy: Twoi widzowie znają Dubaj, lepiej niż czytelnicy tego wywiadu, więc wyobraź sobie, że to pierwszy odcinek. Jak to się stało, że wylądowałaś w Dubaju?
Marcy: Do Dubaju przyleciałam ponad dwa lata temu. Mój mąż tu pracował, a ja stanęłam przed dosyć trudnym wyborem. Z perspektywy czasu uważam, że decyzja o tej przeprowadzce była najlepszą decyzją w moim życiu.

Podróżniccy: Czemu?
Marcy: Zmieniło się wszystko. Przede wszystkim ilość słońca, ale i również poziom naszego życia, choć nigdy nie narzekałam na to polskie. Zmieniłam się też ja sama, zaczęłam naprawdę cieszyć się każdym dniem.

Podróżniccy: Skąpana słońcem, sięgasz po telefon i tak zaczyna się vlogowanie?
Marcy: Dokładnie, tak zaczęła się moja historia z vlogowaniem. Wcześniej zaczęłam oglądać vlogi Amerykanów i natknęło mnie, że blog, który prowadzę o życiu w Dubaju, to może za mało. Wzięłam telefon i wybrałam się ze znajomym, który akurat wracał z Australii i zatrzymał się u nas na kilka dni, na taras widokowy w Burj Khalifa. Stamtąd jest mój pierwszy vlog, który kręciłam z myślą: zobaczymy, jak to będzie, w domu obejrzę i zdecyduję. Trochę się wtedy wstydziłam… Vlog opublikowano na popularnym portalu, potem w TV Polonia, a ja kręcę dalej…

Podrożniccy: Nigdy nie byliśmy w Dubaju, choć niebawem zostaniemy połączeni bezpośrednim lotem, bo od lutego do Polski wchodzi Emirates. Niemniej, jest parę stereotypów, które chcemy z Tobą skonfrontować. Po pierwsze, co się dzieję z osobą spoza Emiratów, która pracuje w Dubaju i nagle traci pracę? Czy prawdą jest, że po kilkudziesięciu dniach, musi opuścić to państwo, jeśli nie znajdzie zatrudnienia?
Marcy: Taka osoba ma 30 dni na znalezienie nowej pracy. Podobnie jest w USA, Kanadzie czy w Australii. Emiraty nie posiadają „socjalu”, dlatego każdy musi mieć zapewnione źródło utrzymania siebie i swojej rodziny. Z drugiej strony nie jest tak łatwo stracić pracę w Dubaju. Trzeba porządnie nawywijać :) Pracodawca dużo inwestuje w swojego pracownika, koszt samej wizy to kilka tysięcy złotych, a do tego dochodzą zagwarantowane prawem benefity jak ubezpieczenie prywatne, miesiąc urlopu, zakwaterowanie i wiele innych.

Podróżniccy: Czy zatem dużo Polaków udaje się tam, żeby pracować? Jak jest z pracą?
Marcy: Bardzo rzadko słyszę język polski na ulicy, ale mamy sporo znajomych Polaków, którzy tu wyemigrowali. Dubaj potrzebuje wykwalifikowanych pracowników wysokiego szczebla, z doświadczeniem, najlepiej z UK czy USA. Tutaj ciągle się coś buduje, więc inżynier czy architekt to pożądane zawody z wysokimi pensjami. Prace fizyczne w większości wykonują Azjaci czy Hindusi i ich wynagrodzenie nie zadowoli Polaka.

Podróżniccy: A poza względami zarobkowymi? W mojej głowie Dubaj to drogie miasto położone na pustyni. Po co tam jechać?
Marcy: Do Dubaju turystów przyciąga głównie luksus. Dwa razy w roku są duże przeceny w sklepach światowej sławy projektantów, więc miasto podobnie jak Mediolan czy Londyn staje się ważnym punktem na mapie turystyki zakupowej.
A wakacje w Dubaju można spędzić bardzo aktywnie i jest co oglądać – najwyższy budynek na świecie, największe akwarium czy sztuczną palmę na morzu. Sam wypad na pustynie i przejazd samochodem terenowym po wydmach daje niesamowity zastrzyk adrenaliny, podobnie jak skok ze spadochronem :) Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

Podróżniccy: Na pewno? A co z backpackerami i osobami, które podróżują „tanio”?
Marcy: Myślę, że podobnie jak w każdej innej metropolii, jest tu pewnie couchsurfing, więc można się u kogoś zatrzymać na noc. Metro jedzie przez cały Dubaj, można zatem zobaczyć miasto i poleżeć na publicznej plaży pod samym hotelem Burj Al Arab.

Podróżniccy: Wróćmy na chwilę do Twojego vloga? Jaki Dubaj pokazujesz swoim widzom?
Marcy: Kamerę zabieram ze sobą niemal wszędzie, więc pokazuję zarówno nowy jak i stary Dubaj. Miasto to nie tylko drapacze chmur, ale i dzielnice z niską zabudową, z klimatem Indii, targami przypraw i starymi łodziami. Jednego dnia jem kolacje w restauracji położonej na wysokości 300 metrów z piękną panoramą miasta, a następnego dnia w ulicznej knajpce, pijąc sok ze świeżego kokosa.

Podróżniccy: Kolejny stereotyp (mamy nadzieję, do obalenia) to Dubaj – miasto tylko biznesu. Dzieje się u Was coś bardziej „kulturalnego”?
Marcy: Cały czas. W Dubaju są różne galerie, czasami ukryte wśród magazynów w dzielnicach industrialnych, każdy z nas zna takie miejsca spotkań artystycznych. Czasami też wystawy są organizowane w samych centrach handlowych. Idziesz na zakupy i mijasz dzieła Salvadora Dali. W Abu Dhabi – stolicy Zjednoczonych Emiratów Arabskich – powstaje właśnie Louvre. Poza tym w Dubaju odbywa się mnóstwo koncertów, z tą różnicą, że np. Metallica występuje nie dla stu, ale dla 10 czy 20 tysięcy fanów.

Podróżniccy: No to, co pokażesz nam przez telefon? Wiesz już co będzie Twoją Jedną Fajną Rzeczą?
Marcy: Nie mam konkretnych planów, stawiam na spontaniczność.

Podróżniccy: Super. Nie możemy się już doczekać.

Zapisz