Pamiętam taką dosyć zabawną sytuację na Kubie. – Wchodzimy do jednej księgarni, drugiej, trzeciej, do muzeów – a tam wystawy, książki a nawet książeczki dla dzieci związane z Angolą. Kurde, o co chodzi? – myślimy sobie. Aż takie powiązania między tymi państwami? Tak pamiętają czasy handlu niewolnikami? Szybko się okazało, że błądziliśmy myślami wiedzeni “Tango Story”. Tak naprawdę chodziło o udział żołnierzy kubańskich w wojnie w Angoli oraz ich późniejszą “współpracę”, która została szybko przekuta na propagandę.

Natomiast to w Hawanie oglądaliśmy świetną wystawę o Luandzie oraz o cudzie gospodarczym Angoli związanym z ich nader bogatymi złożami ropy. Wyobraźcie sobie nasze miny :)

Wracając jednak do naszej historii, bo faktycznie nim dojdziemy do 1975, czyli do roku, w którym władze Kuby udzielili wsparcia prokomunistycznemu rządowi Angoli, jeszcze sporo czasu.

Cofnijmy się zatem do początków XVI wieku, czyli do kilku lat po tym, jak w 1483 roku do Królestwa Konga przybyli pierwsi Europejczycy z Portugalii. Tę historię opisujemy w tym, tym i tym wpisie :)

Zacznijmy od tego, że samo niewolnictwo nie było czymś nowym dla mieszkańców Królestwa. Nie przywieźli go Europejczycy – oni to tylko doprowadzili do ultra masowej skali. Jednak już wcześniej była to jedna ze stosowanych praktyk, która pozwalała na dalszy podbój i rozwój terytorialny Konga.

Jeśli zaś chodzi o samych Europejczyków, to pierwsze wzmianki znajdujemy już w 1502 roku. Niewolnicy byli wywożeni na wyspę São Tomé. Król Afonso, choć stosował takie praktyki, chciał, żeby to wszystko było określone przez kongijskie prawo. Podejrzewając, że Portugalczycy nielegalnie handlują, wysłał list do króla João III, domagając się natychmiastowego zaprzestania tegoż procederu. To był 1526 rok. Ostatecznie władca Konga zdecydował się ustanowić specjalny urząd, który miał sprawdzać, czy każda sprzedawana osoba faktycznie jest niewolnikiem czy nie.

Ciekawa sytuacja po śmierci króla Alfonsa I wytworzyła się pomiędzy jego potomkami – synem i wnukiem, którzy rozpoczęli wojnę o sukcesję.

Pedro Nkanga a Mvemba – syn
Diogo Nkumbi a Mpudi – wnuk

Ten drugi jako pierwszy się koronował, ale to nie był koniec ich potyczek. Oszczędzając już tę część bratobójczych walk, skupmy się na tym, co dla nas ważne, czyli sam aspekt niewolnictwa.

Król Diogo wysłał list do króla Portugalii (ach Ci królowie :), z którego wynika, że Portugalczycy byli zobligowani kupować niewolników tylko od niego albo od przez niego autoryzowanych kupców. Mieszkańcy wyspy raz do roku przypływali ze statkami w liczbie od 12 do 15 i zabierali z powrotem około 5 do 10 tysięcy niewolników!

A to i tak nie było wystarczająco, by “zająć się” całym niewolniczym nabytkiem z kongijskich wojen na wschodniej granicy. Jednak umowa została zerwana w 1555 roku przez Diogo, gdy ten dowiedział się, że jego partnerzy kupują też niewolników od innych kupców np. BaTeke.

To tyle wstępu do początków niewolnictwa – a już jutro zobaczymy, jakie mamy znaczenia słowa “tango” :)