Mieć pracę, której można się oddać bez reszty, przychodzić do niej z wielką przyjemnością, spędzać w niej godziny z fascynującymi ludźmi, pomagać innym… Jest tylko jedno małe „ale” – narażanie własnego życia. Nie wszyscy tak potrafią.

Dla nas niewiarygodne, dla nich – wpisane w filozofię każdego dnia.  Jest to najwyższy sposób wtajemniczenia zawodowego. Trudno go osiągnąć. Najpierw latami trzeba się szkolić, robić wiele kursów, zdać egzaminy, a potem stale się dokształcać i trenować swoją sprawność. Ale nawet, gdy to wszystko już się zdobędzie, to i tak każdy dzień przynosi nowe okoliczności, nie ma dwóch takich samych sytuacji. Nie do wszystkiego człowiek umie się przygotować, także psychicznie.

Trzeba na to spojrzeć z wielu stron. Praca jest bez wątpienia realizacją ich marzeń, ale łączy się z wielkim poświęceniem. Daje bardzo dużo satysfakcji, ale dla niej z wielu rzeczy trzeba zrezygnować. Ta praca ma wielki wpływ na życie rodzinne, przyjaźnie czy normalne ludzkie plany, które często trzeba zmienić, ponieważ odebrało się telefon czy sms ze zgłoszeniem na akcję.

Absolutnie nie każdy może zostać ratownikiem, nawet, jeżeli jest świetnie wyszkolony technicznie, ponieważ praca ta wpływa bardzo na psychikę. Nie wszystkie akcje się udają, wiele z nich pozostawia swoje piętno do końca życia. Byłam świadkiem, jak 80-letni ratownik był w stanie opowiedzieć akcję sprzed czterdziestu lat ze wszystkimi szczegółami. Takich rzeczy pamięć nie wymazuje.

Kto zatem powinien zostać ratownikiem?

Ten, którego nie męczy czekanie, aż coś się stanie. Ta praca polega na czekaniu, czasami dzień, czasami dłużej, czasami zdecydowanie krócej. Trzeba po prostu być w gotowości i czekać na telefon. Gdy zadzwoni, wtedy działasz.

To zajęcie dla tych, którzy kochają wodę lub góry, pomagać innym, ale też lubią ten rodzaj adrenaliny i niepewności. Ich psychika także musi być odporna na trudne decyzje i niepowodzenia. Ratownicy zgodnie mówią, że mimo iż pracują nawet bardzo długo w swoim zawodzie, każdą śmierć poszkodowanego przeżywają tak samo. Oczywiście, trzeba sobie z tym radzić i iść dalej, ale nigdy się tego nie zapomina. Jedni podkreślają, że ratownik musi mieć w sobie pokłady egoizmu, żeby ocenić sytuację i pamiętać, że tylko on może pomagać innym, więc nie może zginąć. Inni mówią, że takiej śmierci oczekują, bo nie ma nic lepszego niż śmierć w czasie ratowania cudzego życia.

Góry i ludzie to dwie najważniejsze rzeczy, bez których nie można być ratownikiem. Sprzęty, nikt tego wcześniej nie umiał obsługiwać, dopiero w pogotowiu się uczy. Bez miłości do gór i ludzi nie da się tak pracować. Nie można być złym na człowieka, że trzeba iść, wspinać się, czy jechać i ratować, nawet jeżeli ktoś postąpił lekkomyślnie, ponieważ jest to służba, taka była ich decyzja i przysięga.

Góry czy woda to powinien być drugi dom. Obycie z górami, pływanie – tego nie da się nauczyć na służbie, to jest najważniejsze i to trzeba zdobyć już wcześniej. Nie ma takiej osoby, której się nie powinęła noga. To się nie zdarza tylko ludziom, którzy nie działają. Najważniejsza jest jednak pokora dla  natury i żywiołu, zajęcie swojego miejsce w szeregu. Wielu ludzi i ratowników także przecenia swoje umiejętności i nie zdaje sobie sprawy z tego, że jesteśmy bardzo mali względem natury i pogody, nad którymi nie masz kontroli. Im jesteś lepiej wyszkolony, tym lepiej sobie radzisz, ale zawsze dochodzi do tego czynnik nieprzewidywalny.

Oczywiście nie każdy ma takie pasję, predyspozycje, czy wyznaje takie idee. W tej pracy potrzebna jest duża odwaga. Trzeba umieć sobie radzić z  wysokością, głębokością, żywiołem i nieprzewidywalność natury. Jeżeli Cię to paraliżuje, to nie wykonasz zadania. Jeżeli ktoś nie jeździ pojazdami terenowymi, to może się tego nauczyć, nie potrafi obsługiwać zgłoszeń teleinformatycznych, musi się w tym podszkolić. Odwagi, empatii i wiary we własne siły nie można się nauczyć.

Co jest zatem najtrudniejsze w pracy ratownika, zdaniem ratowników?

Zycie Innych ratownicy wodni gorscy pzu

Zapisz