To najwyższy szczyt Beskidu Śląskiego, który w północno-wschodniej jego części wznosi się na 1257 m n.p.m. Należy do Korony Gór Polski. Jego nazwa pochodzi podobno od skrzeczenia żab, których niesamowicie dużo zamieszkiwało istniejący kiedyś staw między Skrzycznem a Małym Skrzycznem. Jest bardzo łatwo rozpoznawalny, ponieważ znajduje się na nim maszt nadajnika RTV.

Na szczyt można wjechać wyciągiem krzesełkowym. Na nim znajduje się schronisko, basen dla dzieci, strzelnica, boisko i ścianka wspinaczkowa oraz krzyżuje się wiele szlaków turystycznych, pieszych i rowerowych w kierunku Baraniej Góry, Wisły i Malinowskiej Skały. Skrzyczne upodobali sobie także paralotniarze.

Śnieg – przynajmniej w sensie teoretycznym – utrzymuje się tutaj od listopada do kwietnia. Oczywiście największym zainteresowaniem cieszy się w sezonie zimowym. My już kilka razy skorzystaliśmy z okazji, żeby przyjechać do Szczyrku, co więcej, było to pierwsze miejsce, w którym uczyłam się jeździć na nartach. Są tu zarówno szlaki odpowiednie dla narciarzy, jak i dla snowboardzistów, dla początkujących i bardziej zaawansowanych. Jest tu także mająca 5200 m najdłuższa trasa zjazdowa w Polsce.