To jedno z dziwniejszych miejsc na jakie trafiamy, podczas pobytu na Sri Lance. – Ella, czyli bardzo popularna miejscowość, w której zatrzymujemy się na dwie doby, gdyż jest to idealna baza wypadowa w okolicy. Mocno przereklamowana i znana bardziej z trasy pociągu, który do tej mieściny prowadzi. Nic tu w sumie nie ma poza tym dziwnym europejsko-hipsterskim klimatem.
Do dziś nie wiem do końca, co oznacza słowo „hipsterski”, zatem używam tego określenia trochę po omacku i tłumaczę, jak sam je rozumiem :) Niemniej jednak, przez kilka dni, nim dojechaliśmy do centralnej części Cejlonu, gdzie znajduje się Ella, próbowałem sobie wyobrazić Sri Lankę zajechaną, podbitą przez europejskich turystów. W Elli mieliśmy przedsmak tego.
Wyobraź sobie wioskę, bo jest tutaj może z 40 kominów (chyba, że to już „miasteczko”), w której są dwie przelotowe drogi, skrzyżowanie, stacja kolejowa, 15 hoteli oraz 20 kawiarnio-restauracji. Chwilę po dojechaniu do naszego przybytku wybieramy się na spacer główną ulicą („jedyną ulicą” też byłoby dobrym określeniem). Mijamy te wszystkie knajpy i dosłownie oczom nie wierzę. W każdej dobry Internet, europejskie piwa, sami biali, puchary z lodami i inne znajome produkty.
Próżno szukać Cejlończyków a jesteśmy wysoko (ok. 1000 m n.p.m), gdzie autobus pnie się ostatnie 20 kilometrów ponad godzinę. Najbliższa duża miejscowość oddalona jest blisko 100 km, a pociąg do Kandy jedzie 5 godzin. Nawet w stolicy są większe problemy z wypiciem kawy na siedząco niż tutaj. Ciężko pojąć czemu.
Fakty są takie:
– Ella położona jest wśród gór i stanowi dobry punkt wypadowy do plantacji herbaty oraz kilku tras wspinaczkowych,
– jest rozreklamowana w każdym przewodniku,
– jest mała i ciasna (stąd może i takie optyczne wrażenie).
Czujemy się tu dziwnie, choć miło wypić gin z tonikiem w miarę normalnej cenie. Jest to jednak zbyt tłoczne miasteczko jak na nasz gust. I to przeludnienie nie opuszcza nas również na bocznych szlakach. Wybraliśmy się torami na Ella Rock (o czym jeszcze napiszemy) i myśleliśmy, że będziemy sami szukać szlaku, ale tak co 20 metrów ustawiały się nowe osoby, które zmierzały w tym samym kierunku.
I choć bardzo lubimy pić kawę na siedząco, to jednak taka wersja Sri Lanki nie bardzo nam się podoba.
1 komentarz