Wiemy, wiemy. Święta już dawno się skończyły, Nowy Rok za nami, prezenty rozdane, a my jeszcze o tym. Nie możemy się jednak powstrzymać, bo, mimo że jest już 6 stycznia, na Sri Lance cały czas panuje „świąteczna” atmosfera, tylko w zupełnie innym znaczeniu tego słowa.

Powitanie świąteczne na lotnisku w Colombo
Powitanie świąteczne na lotnisku w Colombo

Wysiadamy na lotnisku w Colombo, idziemy kilka kroków i wita nas wielka choinka, potem druga, potem – sanie z Mikołajem i inne „szopki”… Do tego turyści pchają swe wózki z bagażem w takt angielskojęzycznych kolęd i piosenek świątecznych, mimo że święta są już za nami. Uroczo, ale o co chodzi – zastanawiamy się.

To jednak nie koniec. W drodze z lotniska do miasta widzimy tysiące sklepów ozdobionych świątecznymi dekoracjami, składającymi na odległość życzenia – „Merry Christmas and Happy New Year”, wystawy z Mikołajem, bałwankami, światełkami, różnego rodzaju świecidełkami . I tak jest do tej pory w każdym z cejlońskich miast, w którym się pojawiamy.

Jeden z wielu Mikołajów
Jeden z wielu Mikołajów

Po co to wszystko? – Oczywiste, że poza katolikami, których jest tu zaledwie kilka procent, nikt nie obchodzi naszych Świąt. Co do Nowego Roku – ich zaczyna się 13 lub 14 kwietnia, w zależności od kalendarza księżycowego, więc jeszcze raz pytam – po co. Z podpowiedzią przychodzi oczywisty tutaj powód marketingowy. W czasie Świąt Bożego Narodzenia i Nowego Roku ceny na Sri Lance są wyższe o ok. 30 procent, a wszystkie hotele, restauracje i inne przybytki uciech turystów, mają na tę okazję specjalnie przygotowane cenniki.  – To był nasz pierwszy szok, gdy okazało się, że nasza rajska, tania Sri Lanka wcale nie jest już taka tania. To znaczy, dalej nie jest droga, ale nie tak tania, jak się spodziewaliśmy. Codziennie doznajemy kolejnego szoku.

Sklepy poobklejane życzeniami
Sklepy poobklejane życzeniami

Czyli mamy marketing. Ale, oprócz tego, że Cejlończycy chcą sobie na turystach zarobić, to – powiedzmy szczerze – są przy tym jak zawsze bardzo gościnni i mili. Pokazują Europejczykom, że wiedzą, że są ważne w ich kulturze Święta, i starają się stworzyć specjalnie dla nich miłą atmosferę. Poza tym Sri Lanka bardzo długo była kolonią brytyjską, więc zwyczaje europejskie zdążyły się tu przyjąć, a na pewno – są bardzo dobrze znane.

Szopka bożonarodzeniowa w Kandy
Szopka bożonarodzeniowa w Kandy

I tak nasz hotel potraktował Sylwestra jako niesamowite wydarzenie – od samego rana wszyscy Cejlończycy chodzili podekscytowani, sprawdzali nagłośnienie na sali tanecznej, poprawiali oświetlenie, stroili drzewa świecidełkami. Stworzyli także specjalne pakiety sylwestrowe, ale niemiłosiernie drogie, wysokości 5000 rupi od pary (ok. 125 zł), które obejmowały… jedno piwo i trochę owoców morza. Nikt z tego nie skorzystał, ale wszyscy siedzieli przy plaży, nad brzegiem oceanu, i ucztowali. O północy dostaliśmy od naszego gospodarza zimne ognie, a obsługa odpaliła petardy. Zabrakło jedynie szampana i Sylwestra z Jedynką \Dwójką \Polsatem ;) Wszystko pozostałe miało być odtworzeniem naszego Sylwestra. W sumie bez sensu, bo jadąc do takiego kraju jak Sri Lanka, nie spodziewaliśmy się i nie chcieliśmy mieć takich obchodów jak w Polsce. Tym bardziej, że nie jesteśmy fanami tego dnia. Podeszliśmy więc do niego bez spinki. Pojedliśmy, popiliśmy, pogadaliśmy i poszliśmy spać. Fajnie, że było 25 stopni w nocy. To zawsze jakaś miła odmiana.