Czy na Kubie tańczy się tango? – Przecież to nie prawda. Może i dużo tam się tańczy, ale na pewno nie tango. Po co tam w ogóle jedziecie – słyszeliśmy przed startem „Tango Story”, gdy opowiadaliśmy o naszym pierwszym kubańskim przystanku w ramach tej wyprawy.

Rzeczywiście, Kuba nie jest kojarzona z tangiem i bardzo ciężko jest tam zaobserwować to zjawisko kulturowe. Ludzie tańczą oczywiście salsę, rumbę, czy son, ale o tangu nikt nie pamięta, nie kojarzy, nie czuje. Nawet, gdy szukaliśmy miejsca, gdzie potencjalnie można zatańczyć tango, czyli w Casa del Tango, na minutę przed rozpoczęciem lekcji czy milongi byliśmy jedynymi chętnymi. Nauczyciele tańca tłumaczyli, że tak już jest, że wszyscy przyjeżdżają uczyć się salsy i rumby. Rozumieliśmy to i nie myślcie, że byliśmy tym jakoś bardzo zdziwieni. Od Kuby nie spodziewaliśmy się tanga na każdej ulicy. Na takie obrazki liczymy w Buenos Aires. Na Kubę pojechaliśmy, żeby zbadać korzenie tanga, ponieważ jeden, bardzo ważny jego składnik stąd pochodzi.

Tak, więc pojechaliśmy tam, żeby poznać la habanerę – starą muzykę kubańską, który rozwijała się głównie na początku XIX w., właściwie do początku XX w. Śpiewano ją wówczas, ale też tańczono. Obecnie raczej już tylko pradziadkowie młodych Kubańczyków kojarzą, czym jest la habanera, ale nikt jej już nie tańczy. A pomyśleć, że jeszcze na początku XX wieku była modnym tańcem towarzyskim. Będąc na Kubie, mieliśmy się spotkać z jednym z najbardziej znanych tancerzy habanery, ale niestety zmarł kilka miesięcy przed naszym przyjazdem.

Bardzo żałujemy, że melodia i filozofia tego tańca nie jest przekazywana z pokolenia na pokolenie, że nie jest takim polonezem, którego przynajmniej raz w życiu trzeba zatańczyć. Pytaliśmy o nią dużo i namiętnie, większość osób myślała, gdy wypowiadaliśmy nazwę, że to jakaś nowoczesna muzyka z Hawany, ale nie kojarzyła jej z właściwym rytmem. Jedynie starsi muzycy, którzy grali wieczorami w Casa de la Trova czy Casa de la Musica, wiedzieli, o co nam chodzi. Gdy prosiłam ich o habanerę, zawsze dostałam jakiś kawałek i dzięki temu – też jej posłuchacie :) Nikt jednak nie miał tych melodii w repertuarze i gdybym nie prosiła, to by ich nie zagrali.

Co o samej habanerze? – Melodia zrodziła się z hiszpańskich i afrykańskich rytmów, a nazwa powstała w w XIX w. w Madrycie. Inspiracjami do niej były miłość i nienawiść, ale także wojna o niepodległość, co jest bardzo słyszalne w dźwiękach. Najsławniejsza habanerą – choć umówmy się, że i tak praktycznie przez niewielu znaną – jest piosenka „La Paloma” napisana przez Sebastiána Iradiera. W trochę innej formie występuje też w twórczości wielu kompozytorów, m.in. Georges’a Bizeta (np. w „Carmen”), Maurice’a Ravela i Claude’a Debussy’ego. Co więcej, to pierwszy gatunek muzyki kubańskiej, który rozprzestrzenił się na cały świat. Dla nas najważniejsze jest to, że habanera miała wielki wpływ na wczesny rozwój tanga argentyńskiego, ponieważ nadała rytm temu tańcu, a to więcej, niż można sobie wyobrazić.

Jak ją w ogóle znaleźliśmy na Kubie, jeżeli nie jest to takie łatwe? Po pierwsze – wśród muzyków. Po drugie… Tak, jak wspomniałam, niewiele osób wie cokolwiek na ten temat, dlatego wielkim szczęściem było spotkanie w Muzeum Narodowym w Hawanie młodego Kubańczyka, pracownika działu Muzyka, i prywatnie wielkiego fana habanery. Chłopak powiedział nam o niej wszystko i przekazał wszystkie materiały, jakie można znaleźć w tym kraju. Książki, melodie, kroki, historię…

Mamy je i będziemy się nimi z Wami dzielić, ale zaczniemy od przedsmaku – na początek posłuchajcie sobie habanery, właśnie „La Palomy”. Słyszycie ten rytm tanga?

P.S.

KLM Polska rytm usłyszało i dlatego w tym cyklu lata z nami ;)

KLM Polska

Zapisz