Kochany Broniu:

W liście Twoim nie odpowiedziałeś mi na kardynalne pytania co do cen tropikalnych przyborów do malowania. Czy za czterdzieści funtów zdołam się wyekwipować tak, aby móc tam pracować ze skutkiem i czy moje prace nie zostaną zjedzone przez mrówki? Chodzi tu przecie o możliwość oddania pożyczonych pieniędzy. Mam w tej chwili dwa tysiące rubli, a pięćset rubli Matka obowiązuje się dostarczyć do września. Czy myślisz, że z tym można zaczynać?

Ciotka Żenia dała pięćset rubli, z Twoimi pięciuset (za co Ci bardzo dziękuję z całego serca) – dwa tysiące. Co do jazdy trzecią klasą, to niemożliwe. Muszę się tą podróżą odrestaurować, abym do czegoś był zdolny na miejscu. Tym sposobem zostałbym w Capstadzie w szpitalu. Czy siedemdziesiąt f[untów] druga, czy trzecia, czy pierwsza? Chciałbym jechać razem z Tobą. Nie narzucałbym Ci się już wtedy z moimi stanami psychicznymi, ale moglibyśmy mówic po angielsku, czytałbym coś takiego, co mogłoby mnie wykształcić w kierunku pomocy dla Ciebie. Nie odrzekam się od tej pomocy i wszystko, co będzie w mojej mocy zrobiłbym, aby Ci tam być pożytecznym. Nie jako Ślebodziński, tylko Twój przyjaciel, który Ci dobrze życzy. Tego bądź pewnym, że ciężarem dla Ciebie poza chorobą, która obu nas może trafić, nie mam zamiaru być.

Na czym się tam maluje i jakimi farbami? Czy są droge te rzeczy? Mógłbym być Twoim fotografem i rysownikiem. Myślę, że mam też zdolności obserwacyjne.

Czy przez Ceylon, czy nie, ale jechać muszę z Tobą i nie trzecią klasą. Trudy na lądzie co innego. Co innego ta podróż, która by mnie z punktu mogła złamać i psychicznie, i fizycznie. Czy można malować na drewnianych blejtramach i czy można za tanie pieniądze mieć skrzynię blaszaną do chowania tego przed mrówkami? Tam chyba zniesiemy wszystko. Tylko morze to grunt, żeby przetrzymać.

Pamiętaj, że ta podróż to moja jedyna, ostatnia nadzieja radykalnego przewrotu. Inaczej nie wiem, co będzie. Pomyśl nad tym i zaraz dowiedz się o ekwipowanie malarskie i zaraz zatelegrafuj tak lub nie ostatecznie. Czy podczas pobytu w Australii myślisz, że będę mógł malować gdzieś tam ze skutkiem podczas Twoich zabaw z kongresem. Bo ten czas (na razie zostaje sześćset-siedemset rubli na Australię i początki Gwinei. Pięćset Matka ma dosłać do Sydney przed odjazdem na Gwineę). Wybacz, że Cię jeszcze raz trudzę. Proszę, zaraz zatelegrafuj.

Pani Malinowskiej rączki ucałuj i podziękuj za wszystko. Zaraz po telegramie wyjadę. Jeśli tak, kup zaraz bilet dla mnie, a zwrócę Ci po przyjeździe lub jednocześnie ze mną pieniądze pójdą do banku w Londynie.

Całuję Cię serdecznie.

Twój Staś

Pamiętaj, Broniu, że Staś może tylko jechać z Tobą lub wcale. Całuję Ciebie.

Maria W[itkiewiczowa[