Od dwóch tygodni telefon powinien być w Kenii. Ba, powinien być teraz przekazywany do jakiegoś innego afrykańskiego kraju. Nic jednak z tego. Po tym, jak telefon dotarł do Dubaju, najpierw był u Marcy, potem – u Ani, a teraz – u Olgi. Przez długi czas nie mogliśmy z Anią i Marcy znaleźć żadnej drogi do Kenii. Nawet przesyłki kurierskie były problematyczne. Nic, tylko złość. Aż sprawa rozwiązała się w końcu sama.

A tu gówno prawda. Działo się tyle, że aż z Anią nie mogliśmy się przez dwa tygodnie spotkać na dłużej niż 10 minut. I to online. Ona w Nowym Jorku, Łodzi (tak, tej polskiej Łodzi), Londynie i teraz znowu w Polsce. Nim wsiadła w świąteczny samolot, przekazała telefon Oldze, swojej koleżance – prywatnie i po fachu. Zdjęć zrobiło sporo, miała trochę problemów ze skonfigurowaniem telefonu, ale, jak się w końcu udało, to ostatnio oglądaliście zdjęcia z Dubaju. Nalegaliśmy przez moment, żeby wzięła go ze sobą do Polski i stąd nadamy go dalej, tak jak planowaliśmy od dawna, do Afryki, ale nie dało się. Pełna entuzjazmu nakręciła nas na totalną zmianę planu a właściwie – sama go zmienił  :)

Ania w Londynie na Hunslow
Ania w Londynie na Hunslow

Listonic i Dubaj
Olga, też łodzianka, miała przejąć telefon na długo, zanim jeszcze my wpadliśmy na ten pomysł i wysłaliśmy go w podróż. Okazuje się, że prywatnie mamy wspólnych znajomych –
twórców jednej z polskich aplikacji, którą wybraliśmy do tej globalnej podróży, myśląc, że jakoś pomoże to w ich promocji. Co więcej, Olga okazuje się być jedną z pierwszych testerek tegoż rozwiązania (w zamierzchłych czasach). Kto zna ten program, wie, że tworzy się w nim listy i łączy on ludzi. Tadam. Albo jak to mówią – świat jest mały.

Co dalej?
Nie wiemy i nie chcemy wiedzieć. Już nie będziemy ogłaszać, dokąd telefon się uda, ale – gdzie się znalazł. Czas przyszły nie pasuje do idei naszego pomysłu. Jest bardziej pobożno-życzeniowy.

Teoretycznie Olga w poniedziałek najpierw leci do Wiednia a potem do australijskiego Perth, ale to teoretycznie. A praktycznie… Jedno jest pewne – gdzieś dotrzemy na pewno.

Stay tuned.