Wina argentyńskie to dla mnie najlepsze wina świata… zaraz po porto. Dla porto nie ma jednak skali – ono zawsze jest bezkonkurencyjne. :) Czasami jest mi żal, że nie pamiętam już praktycznie ich smaku, bo od ponad półtora roku nie piję alkoholu. Mimo tego nie miałam wielkiego dylematu i od razu zdecydowałam się na ten akt masochistyczny – całodniową podróż winniczkami Mendozy.

Wiecie, że pierwszymi producentami wina argentyńskiego byli… misjonarze jezuici w XVI wieku, którzy sadzili winogrona i robili z nich wino mszalne? Takie korzenie ma ten boski napój :) Kolejną fascynującą rzeczą jest to, że aż 80 procent argentyńskiego wina pochodzi właśnie z obszaru Mendozy. Jest tu w sumie prawie 1300 winnic, a winorośle rosną dosłownie wszędzie. Oczywiście jest dużo wielkich piwniczek, które można zwiedzić w środku, ale zdecydowanie więcej prywatnych, małych, domowych. Zabawne, że właśnie takie najbardziej prowokują, żeby zatrzymać się i popatrzeć. Tworzą naprawdę śliczny obrazek. Czasami obok nich stoi jakaś rozpadająca się chatka i całe połacie winogron – zieleń aż po horyzont.

Od samego początku wiedzieliśmy, że nie mamy szans wejść  do każdej z piwniczek, poza tym, ile można słuchać o produkcji wina, która – nomen omen – jest zawsze podobne. Dlatego nastawiliśmy się na spacer i spędzenie czasu, łażąc po polach winogron, oglądając to wszystko z bliska. Odkąd wjechaliśmy w ten rejon, poczuliśmy jakiś taki spokój – mniej samochodów, mniej ludzi, tylko wiatr zdecydowanie silniej wieje. Cóż, taki klimat jest dla winogron idealny – ciepło, wilgotno i wietrznie.

Wielkich winnic Mendozy jest doprawdy wiele. Są to m.in.: Chandon, Catena Zapata, Dolium, Familia Zuccardi, La Rural, Finca Flichman, Bodegas Lopez, Norton, Luigi Bosca, Tapiz, Etchart Mendoza,  Fabre Montmayou,  Tierras Altas, Terrazas de los Andes, Trapiche i wiele innych. Uwaga, ważna informacja – w weekend większość z nich jest zamknięta, więc wybierajcie się tutaj w tygodniu, jeżeli chcecie wejść do środka. My stwierdziliśmy, że chcemy odwiedzić tylko jedną z winnic i nasz wybór padł na Belasco De Baquedano. Głównie z tego powodu, że roztacza się z niej piękny widok na Andy. Spędziliśmy w niej ponad godzinę dowiadując się, jak to wino się rodzi, czyli była to taka klasyczna wycieczka z przewodnikiem, gdzie najpierw oglądaliśmy maszyny, które segregują winogrona, potem beczki, w którym leżakuje wino i na końcu butelki, w które jest przelewane. Dowiedzieliśmy się, że najlepsze są wina czerwone, a do najczęściej uprawianych winorośli należą malbec, bonarda, cabernet sauvignon i pinot noir.

To, co wyróżnia tą winnicę spośród innych jest ostatni pokój, czyli sala zapachów, w której znajduje się około stu szklanych pudełeczek, składników win, gdzie możecie powąchać owoców, przypraw i innych mikstur. O dziwo, mają ona naprawdę intensywny zapach. Przepraszam, zapomniałam, że to nie była ostatnia sala, bo na końcu jest przecież degustacja. Ja – matka karmiąca i do tego kierowca – mogłam nacieszyć się zapachem i łykiem czerwonego wina wytrawnego. Tak dawno nie piłam alkoholu, że miała wrażenie, że jest strasznie mocne. Ale taki jego smak zapamiętałam :)

Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec Wina, winiarnie, Mendoza, malbec