Szósta rano. Pomykamy autobusem na dworzec marszrutkowy w Tbilisi , położony już trochę na obrzeżach miasta. Alfabet gruziński jest na tyle obcy, że początkowo ma się wrażenie, iż nic nie jest tutaj zorganizowane. Busiki odjeżdżają jak i kiedy chcą. Po kolei podchodzimy do grupek mężczyzn palących papierosy i znajdujemy kierowcę, który najszybciej odjeżdża do Achalciche. […]