Technologia to jedna z moich największych pasji oraz zainteresowań, szczególnie wtedy, kiedy przekłada się na zastosowania dziennikarskie. Czasem długo rozmyślam albo zmuszam się do kombinowania nad nowymi sposobami relacji na blogu i eksperymentuję. Od roku chodziłem i myślałem, jak urozmaicić to, co robimy z wideo i wprowadzić relację z powietrza. Ot, tak – dodać nową, rzadko spotykaną perspektywę. I wtedy parę miesięcy temu – zobaczyłem tego małego… drona.
Na początku chciałem po prostu doczepić małą kamerę do jakiegoś amatorskiego helikoptera i w ten sposób generować nowe ujęcia. Wzięło się to z prostej potrzeby – bywamy w miejscach prawdziwie egzotycznych albo trudno dostępnych. Patrzymy na jakiś wodospad i myślimy – jak super byłoby go pokazać z innej perspektywy. Z góry, móc objąć cały albo zbliżyć się do niego. Takich akrobacji człowiek nie wykona, ale małe latające urządzenie już tak. Po drugie te kilkanaście sekund ujęcia – wykorzystane potem w filmie – robi różnicę. Po prostu – jest to ujęcie z powietrza.
Technologia się rozwija. Dziś każdy może mieć coś takiego. Jeszcze parę lat temu cena była nieosiągalna dla zwykłego śmiertelnika a dziś jest to wydatek, który wymaga dłuższego przekonywania partnera :) Z sześć miesięcy musiałem za Anią chodzić i przy różnych okazjach tłumaczy,ć dlaczego fajnie będzie podróżować z dronem. Dziś, choć nie obyło się bez długiej zimnej fazy, stwierdzam, że choć może bez tak wielkiego zapału jak ja, to Ania jest przekonana.
Czym jest dron?
To takie fantastyczno-literackie określenie urządzenia, które lata. Mówi się tak w kontekście tych bezzałogowych samolotów wykorzystywanych militarnie, jak i innych maszyn nie będących mikro samolotami czy mikro helikopterami. Nasz model to tzw. quadcopter – czyli „czterośmigieł”, bo posiada cztery śmigła, które sprawiają, że lata stabilniej i bardzo dobrze nadaje się do nagrywania wideo – może na przykład zawisnąć w powietrzu.
Jak to działa?
To najlepiej zobaczyć na tym filmie powyżej.
Przykładowe zdjęcia:
Całość nagrywamy kamerą Go Pro 3 Black, z której wyciągamy potem stopklatki. Chyba, że jest aktywny podgląd, to wtedy można robić dedykowane zdjęcia, ale ustępują jakością zwykłym kadrom z filmu.
Problemy prawne
Przyznam, że poruszamy się z nim trochę na ślepo. Jest to nowość, za którą nie ma prawa nadążyć, więc najczęściej odwołujemy się do zdrowego rozsądku. Przykre jest to, że dron idealnie nadaje się do łamania prywatności (podglądanie) i tutaj sam bym wnioskował o jak najszybsze zajęcie się tym zagadnieniem. Skupmy się jednak na pozytywnych aspektach tego zjawiska.
Wolimy nie nagrywać nad większym skupiskiem ludzi albo w ciasnocie budynków – przynajmniej na razie. Natura jest idealna, choć jej też szkodzić nie chcemy. Niektóre kraje mają już specjalne reguły odnośnie latania dronami i dlatego do Stanów, do których dziś wylatuję, go nie zabieram, ale do Sarajewa w listopadzie już tak.
Plany na przyszłość
Po pierwsze odpalamy serię na YouTube – nasz kanał możecie zasubskrybować tutaj – gdzie właśnie opublikowaliśmy drugi odcinek:
Czuję się już pewniej, latając nim, więc zaczynamy sobie na więcej pozwalać. Rada ode mnie – zaczynać na dużych połaciach zieleni bez okolicznych drzew, bo perspektywa z dołu jest mocno zakrzywiona i trzeba się do niej przyzwyczaić. Samo latanie i nabranie rozeznania też chwilę zajęło, ale dzisiaj wykonuję już coraz śmielsze manewry :)
Po drugie – założyliśmy też specjalną playlistę, gdzie wrzucam surowe nagrania z różnych przelotów. Są one udostępnione na licencji Creative Commons, zatem możecie je spokojnie dalej wykorzystywać przy zachowaniu zasad CC. Materiały nie pokazują się, jeśli subskrybujecie nasz kanał (żeby nie zaśmiecać, trzeba osobno rozpocząć obserwację listy).
Z ciekawości – jakie ujęcia albo co pokazane z perspektywy lotu najbardziej by Was interesowało?
10 komentarzy