3 sierpnia 1914 roku w Albany Witkacy pisze, że dowiedział się o wybuchu I wojny światowej. Zapowiada koniec opisywania Australii, bo jest, jak to określa, „zbyt zdenerwowany”. W ogóle nie pomyślał o nas… Pewnie nie spodziewał się, że ktoś, kiedyś będzie podążał jego śladem.

Freemasons Hotel,
Albany, 3 VIII 1914
Stirling Terrace
Western Australia

Najdrożsi Rodzice:
Dziś otrzymaliśmy w Albany fatalne wiadomości co do wojny. Jeśli to okaże się prawdą, to wracam zaraz z Fremantle pierwszym parowcem. Jeszcze jedyna forma, w jakiej mogę być użytecznym i coś zrobić. Tak tylko obłęd okropny bez twórczości, jedynego usprawiedliwienia mego istnienia. Może w ten sposób godniej zakończę życie niż w samobójstwie albo malowaniu pejzażyków na Nowej Gwinei czy też [w] żółtej febrze.
Cała ta podróż w ogóle sensu żadnego nie ma. Jestem niespokojny o Mamę. Co tam się teraz dzieje?
Wiadomości niepotwierdzone o wojnie austro-rosyjskiej i francusko-niemieckiej. Trzeba osobiste rzeczy odłożyć na bok i w jakiś sposób usprawiedliwić to nędzne istnienie.
Bezsens tej podróży okropny. Bronio jest coraz bardziej obcy dla mnie. Oglądanie roślinek australskich, kiedy tam wypadki tak straszne, żadnego sensu nie ma. Wobec takich rzeczy życie nabiera większego sensu. Wstrzymuję się z dalszym opisem Australii.
Jestem tak zdenerwowany, że więcej pisać nie mogę.

Całuję Was
Staś

Cóż można pisać wobec rzeczy prawdziwie wielkich?
Trzeba było nie jechać wcale, tak jak czułem w ostatnich dniach w Zakopanem i w Londynie.
Co za straszna rzecz, że wszystko w moim życiu nie w porę się dzieje.
Zmarnowane życie osobiste i sztuka. Może w ten sposób coś się stanie naprawdę albo śmierć.