Stanisław Ignacy Witkiewicz rusza w podróż na Nową Gwineę, gdzie jako rysownik i fotograf miał pomagał w badaniach swojemu przyjacielowi Bronisławowi Malinowskiemu. W połowie maja Witkacy pisze w jednym listów: „dowiedz się o ekwipowanie malarskie i zaraz zatelegrafuj tak lub nie ostatecznie”. Przyjaciel musiał odpowiedzieć pozytywnie, bo…

24 maja Staś jest już w Londynie. Kilka jego późniejszych listów świadczy o tym, że dotarł do Berlina, tam zmienił zdanie i zawrócił do Zakopanego, po czym ponownie wyruszył w drogę do stolicy Anglii i tym razem dotarł już bez przeszkód i wahań.

Przez ostatnie tygodnie sporo pisaliśmy tytułem wprowadzenia do „Szukając Witkacego”. Wszyscy, również my, czekamy na emocjonujące tropikalne epizody. Jednak bardzo ważne było dobrze oddać to, co wpłynęło na decyzję Witkiewicza. Wiemy jak poznał Bronia, jakim artystą był do 1914 roku oraz znamy historię Jadwigi Janczewskiej, jego tragicznie zmarłej narzeczonej. Wiemy, co pisał do Malinowskiego tuż przed podróżą i jakie miał pytania, gdy przygotowywał się do niej.

Dziś Witkacy „wyruszył”. Będziemy śledzić jego losy w Anglii, Francji, Włoszech, Egipcie, na Cejlonie oraz w Australii. Czyli z każdym wpisem – coraz bardziej tropikalnie.

My również ruszamy, ale nie z podróżami, bo te trwają już od jakiegoś czasu, ale z rysunkową częścią naszej opowieści. Jakiś czas temu siedzieliśmy i zastanawialiśmy się, w jaki sposób zapełnić „dziury” w całej historii. „Dziury” rozumiane jako miejsca odwiedzone w trakcie podróży albo sytuacje, które były ważne, ale nie do końca mamy możliwość ich odtworzenia. Owszem, z jednej strony można kolejnym wpisem – nawet krótkim. Z drugiej – wpis wymaga jakiejś ilustracji. Nie będziemy przecież na gwałt dopasowywać kolejnych obrazów Witkiewicza.

Ilustrowana podróż Witkacego w tropiki - odcinek pierwszy - Witkacy wyrusza w podróż

Zapytaliśmy kilku znajomych o godnych polecenia rysowników. Są sceny, które na papierze miałyby długość jednego zdania, na przykład – Staś wyrusza z Zakopanego. Jako tekst nie wnoszą za dużo. Są krótkie i tylko na Twittera się nadają. Patrząc jednak z szerszej perspektywy, od samego początku zależy nam, by bawić się formą i na koniec stworzyć multimedialny reportaż. „Komiks” wydawał się w tym wypadku idealny. Pierwsze podejście miało być bardziej „mroczne”, artystyczne, ale uznaliśmy, że może być odebrane jako próba podrabiania stylu Witkacego – a tutaj moglibyśmy tylko ponieść porażkę. Pierwsza grafika, którą dostaliśmy (nie ta powyżej) w myśl zupełnie innej koncepcji, miała coś w sobie z komiksu belgijskiego – i to było to.

Wszystkich scenek pojawi się około dwudziestu na różnych etapach szukania Witkacego. Jeśli ktoś rysuje i chciałby się pobawić, czyli narysować, zapraszamy do kontaktu.

No i jesteśmy bardzo ciekawi, co Wy o tym myślicie.