Działanie w GOPR to nie tylko akcje ratunkowe i adrenalina każdego dnia, to przede wszystkim pomoc potrzebującym, profilaktyka i edukowanie lodzi, powtarzanie im, co powinni robić, aby do wypadków i akcji nie dochodziło.
Górskie Ochotnicze Pogotowie Ratunkowe powstało w celu ratowania ludzi w górach, co często związane jest z akcjami ratunkowymi, ale też poszukiwaniami osób, które się zgubiły.
Drugą rzeczą – także ważną – jest profilaktyka, czyli uświadamianie ludziom, żeby zwracali uwagę na to, co w górach najistotniejsze, czyli na pogodę, kiedy się zmieni, kiedy będzie burza, kiedy zacznie wiać silny wiatr. Nie musice mieć w tym zakresie wiedzy, ale, będąc w górach, powinniście zrobić wszystko, żeby ją zdobyć – czy to na stronie GOPR, czy bezpośrednio dzwoniąc na numer 601 100 300. Ratownicy zawsze pomogą, ponieważ zależy im na Twojej wiedzy i świadomości ewentualnego zagrożenia.
Trzecią ważną kwestią, do której statutowo jest zobowiązany GOPR, to ochrona przyrody, czyli przekazywanie ludziom wiedzy i idei, jak mają o nią dbać. Dzieje się to głównie przez edukację, ale też udział w akcjach np. sprzątania świata czy pomagania parkom narodowym. Do tego dochodzą działania przy współpracy z innymi służbami – policją czy strażą pożarną – w miejscach, do których oni sami nie są w stanie trafić, a ludzie łamią prawo – jeżdżą np. quadami w niedozwolonym miejscu.
Ponadto GOPR obecne jest także na imprezach masowych, np. na Światowych Dniach Młodzieży czy Przystanku Woodstock. Współpracuje ze strażą, policją, szkoli służby specjalne z BOT, BOR, GROM oraz antyterrorystów z całej Polski, którzy doskonalą swoje umiejętności na wysokościach, w śmigłowcu czy po prostu w górach.
Do zadań GOPR należą także mniej efektowne zadania, czyli papierologia. Czasem czeka się cały dzień na akcję, czasem dłużej. W tym czasie jest do wypełnienia sporo dokumentów – kart drogowych, ratunkowych, rozpisywanie zadań, prowadzenie książki dyżurów, tworzenie opisów akcji, kart wypadków ze szczegółami, co i gdzie się stało, formularzy przyjęcia zgłoszenia, jak przebiegała akcja, rozliczenia paliwa czy szkoleń.
Ratownicy samodzielnie dbają o sprzęt, którego używają, konserwują go i zajmują się wyposażeniem medycznym apteczek.
Kiedy GOPR może Ci pomóc?
Obecność GOPR najczęściej widać przy akcjach ratunkowych i poszukiwawczych. Warto sobie jednak uświadomić, że GOPR niesie pomoc w górach, ale nie zawsze musi to oznaczać wyższe partie czy wzniesienia. Góry to także domek, który stoi na wzniesieniu, gdzie jest osoba, która na przykład złamała nogę, czy ma zawał. Do zadań GOPR należy także pomoc, gdy ktoś na przykład wyszedł rąbać drewno i dotkliwie się skaleczył, czy gdy zdarzył się jakiś problem z wykorzystaniem maszyny np. przewrócenie się traktora. Inne niewdzięczne zajęcia, o których wspominają ratownicy i wcale nie rzadkie, to samobójstwa. Ktoś się powiesił w górach, ratownicy GOPR muszą przyjechać i go… odciąć. Pomagają więc wszystkim tym, którzy mieszkają na terenach górskich. Czasami robią to sami, czasami z pogotowiem ratunkowym czy strażą pożarną.
Każda akcja jest inna – do jednej potrzebny jest cały zespół ludzi, do innej wystarczy dwóch ratowników. Najbardziej skomplikowane są akcje poszukiwawcze, którymi musi kierować osoba o najwyższym stopniu instruktora. W akcjach ze śmigłowcem też specjalizuje się pewna grupa ludzi, podobnie jest z eksploracją jaskiń. Jeżeli ktoś złamał nogę w górach, to może mu pomóc dwóch „zwykłych” ratowników, ponieważ wszyscy muszą mieć kurs kwalifikowany pierwszej pomocy, co trzy lata odnawialny. Wielu ratowników medycznych jest już o stopień wyżej, mogą wykonywać na przykład wkłucia. W zespole są też lekarze, a pogotowie czy LPR (Lotnicze Pogotowie Ratunkowe) pomagają w wielu działaniach.
Zobacz filmik ze wspólnych szkoleń GOPR i LPR:
Jak już wspominałam, GOPR prowadzi w górach wiele działań profilaktycznych, do których zaliczają się prelekcje w szkołach czy wykłady dla studentów, pokazy połączone z prezentacją pracy ratowników z wykorzystaniem sprzętu, śmigłowców czy dronów. Ratownicy informują wtedy, jak się zachować w górach, chodzić po nich i dbać o bezpieczeństwo. Ludzie zawsze są ciekawi, chcą zobaczyć sprzęt i posłuchać o akcjach ratowniczych. Organizacja tego typu spotkań jest bardzo potrzebna, ale też kosztowna, dlatego pomagają sponsorzy i partnerzy np. PZU. GOPR prowadzi też specjalistyczne szkolenia lawinowe czy z pierwszej pomocy dla przewodników i fundacji. Ratownicy kładą też nacisk na bardzo ważną kwestię – jak skutecznie wezwać pomoc, aby ułatwić poszukiwania. Ludzie pod wpływem emocji podają wiele niepotrzebnych informacji, a najważniejszymi są – co się stało i gdzie. Wtedy ratownikowi jest prościej działać.
Żeby jednak móc te działania wykonywać, trzeba poświęcić wiele czasu, ale też mieć determinację i predyspozycje. Ratownicy górscy na świecie muszą być wyszkoleni wszechstronnie, powinni mieć opanowane techniki linowe, muszą potrafić zjechać ze śmigłowca, świetnie pływać, bo zdarzają się także akcje na wodach, trzeba umieć jeździć znakomicie na nartach, znać się na lawinach, mieć szkolenie jaskiniowe za sobą. Sporo tego.
Czy pora roku ma znaczenie?
Zdecydowanie inna jest specyfika pracy zimą niż latem i ma to ogromny związek z warunkami atmosferycznymi.
Technicznie trudne akcje mogą być zawsze, ale zimą te warunki są gorsze, bo trudniejsze. Widać to po rodzajach wypadków. Zimą interwencje są poważne. Ludzie nie mogą gdzieś wejść, dojść, są wyczerpani. Mniej jest kontuzji, jak latem, ale więcej wypadków. Przy 30 stopniach mrozu, opadach śniegu, poruszanie się piesze jest prawie niemożliwe, nie mówiąc o akcji ratunkowej, gdy samo wyjęcie rąk z rękawiczek jest trudne. Ratownicy wspominają o odmrożeniach. Nasi rozmówcy podkreślali, że w niektórych palcach już nie mają czucia.
Poza tym zimą pojawia się zagrożenie hipotermią (wychłodzenie organizmu). Jak bardzo można się wychłodzić? – Dwadzieścia kilka stopni to jeszcze przypadek do uratowania, choć udało się też pomóc małemu chłopcu, którego temperatura ciała spadła do 13 stopni. Hipotermia jest podstępna. Na początku, jak jest człowiekowi zimno, ma dreszcze, to jest normalny stan, wbrew pozorom. Gorzej jest, jak się po pewnym czasie robi ciepło i błogo, człowiek staje się senny, chce usiąść i to jest bardzo niebezpieczny moment. Upraszczając, akcja polega na tym, że człowiek jest cały czas reanimowany, wypłukuje się wszystkie płyny i wtłacza je na nowo. Ważna jest szybka reanimacja.
Zobacz film, o chłopakach, którzy chcieli wejść zimą na Babią Górę, wzorowany faktami, ale w prawdziwych warunkach było znacznie gorzej, sypał mocniejszy śnieg. Jeden z nich miał hipotermię.
Ruch turystyczny jest mniejszy zimą niż latem, ale też nie jest mały i ciągle wzrasta. Dużo osób chodzi na biegówkach, nartach czy rakietach śnieżnych. Góry zimą zaczynają się robić modne. Doświadczone osoby raczej nie ulegają wypadkom, tylko te, które nie mają wiedzy, że pogoda może się tak szybko zmienić. Takie załamanie zimą trwa kilkanaście minut, a ta pora roku nie wybacza błędów. Po prostu fizycznie nie da się rady iść dalej. Dlatego GOPR wydaje komunikaty lawinowe i pogodowe, dzięki którym można się dobrze przygotować do wyjścia.
Oczywiście upały też nie są łatwe, bo problematyczne jest chodzenie po płaskim terenie, a jeszcze trzeba wejść w góry i komuś pomóc – znieść, zwieźć, reanimować, inne. Ale mimo wszystko jest to łatwiejsze niż działania zimą.
Na przestrzeni lat zmienił się przede wszystkim czas udzielania pomocy poszkodowanym, ponieważ pojawił się sprzęt, który w tym pomaga. Kiedyś złamana noga w górach oznaczała cały dzień w akcji, obecnie są skutery, quady, auta, śmigłowce, więc ratunek może nadejść nawet w kilkanaście-kilkadziesiąt minut.
Warto podkreślić, że GOPR ma niesamowitych ekspertów w każdej właściwie technice ratowniczej – od poszukiwań, przez lawiny, kończąc na śmigłowcach, a także szkoleń specjalistycznych, na przykład dla psów, na które przyjeżdżają ratownicy z całej Europy.
Nie sprzęt jest jednak najważniejszy czy techniki, ale ludzie – satysfakcja w ich oczach, ulga, że pomoc przyszła w porę. Gdy się uda uratować ludzkie życie, czują, że ta praca ma wielki sens.
2 komentarze