Obecna w naszym życiu od zawsze. Czasem niedoceniana, czasem nagradzana słowami zachwytu, czasem zachwycająca, zawsze jednak mająca wpływ na nasze życie. Natura – bo o niej mowa – daje nam dużo, bezinteresownie, jednak to my decydujemy, co chcemy wziąć i czy mamy jej coś do zaoferowania..

To nie rodzice zaszczepili mi wielką miłość do natury. Nie kazali zachwycać się kwiatkami czy trawami, uważać na zwierzęta, które są pod ochroną. Zwracali uwagę, żeby nie wyrzucać papierków i generalnie nie śmiecić, ale nie piętnowali za to. Mimo iż nie kazali zachwycać się każdym źdźbłem trawy, to jednak przy każdej okazji zwracali uwagę, jak ważny jest wyjeżdżanie z miasta tam, gdzie jest świeże powietrze.

Moja mama jest z Podlasia – czystego, pięknego i spokojnego regionu Polski, gdzie do dziś zasięg komórkowy trudno znaleźć. Jako dzieci spędzaliśmy tam z bratem przynajmniej miesiąc wakacji i mnóstwo weekendów w roku. Pamiętam, że zawsze mnie zachwycała różnica między życiem w mieście a tam. Tam po prostu natura wyznacza przebieg dnia. To, że trzeba wstać rano, żeby dać jeść zwierzętom, wydoić krowy, później zająć się rzeczami na polu odpowiednimi do danej pory roku, potem pojenie i dawanie jedzenia zwierzętom, obowiązki w oborze, sprzątanie i znów dojenie na koniec dnia. Żniwa w lecie, kopanie ziemniaków na jesieni. Do tego pamiętam, jak czekało się na przylot bocianów, wykluwanie się piskląt, obserwowało przygotowania do wylotu i oglądało opuszczone gniazda. Pamiętam też, że nigdzie nie słyszałam nocą tak głośnych dźwięków chrząszczy, nie widziałam tak jasno świecących gwiazd, nie czułam takiego zapachu deszczu, nie słyszałam tak mocnego rechotu żab i nie piłam lepszego mleka prosto od krowy.

Dziś w tym miejscu jest praktycznie tak samo – tylko ja już tam raczej nie bywam.

Od tamtej pory dużo się zmieniło, sporo widziałam, ale wartości, których poszukuję, pozostały niezmienne. Pamiętam, że największym szokiem dla mnie był pierwszy wyjazd w góry. Do 15 roku życia jeździłam z rodzicami, nad morze. Tak oni chcieli, wierząc w zbawienną moc jodu. Mnie niestety to trochę wykończyło, ponieważ nigdy  (nie wyjmując pewnie czasu, gdy byłam uroczym bobasem grzebiącym w ziemi) nie przepadałam za spędzaniem czasu na plaży i opalaniem się. – Nuda straszna to była dla mnie, dlatego jak już w wieku tych 15 lat mogłam wybrać góry, to pojechałam tam. Do Karpacza. To pierwsze wrażenie pamiętam do dziś – poczułam, że człowiek jest taki mały i beznadziejny w stosunku do natury. On swoimi rękami nie stworzyłby tego. Nic do dziś nie uspakaja mnie tak, jak góry. Chodzenie po nich, ale też siedzenie i gapienie się na ich ośnieżone szczyty, rozległe połoniny, wąskie jeziorka, spływy rzek czy wodospady. Niczego z tego człowiek by nie stworzył sam.

Obecnie, kiedy jest z nami Amelia – dzięki niej czy przez nią – też inaczej patrzę na naturę. Ona zwraca na nią uwagę cały czas. Codziennie chce dotykać trawy i poczuć ją pod stopami, wąchać kwiaty, oglądać listki, podglądać ptaki, karmić kaczki i słuchać śpiewu ptaków. To jest naszą codzienną naturą. A my pokazujemy jej wszystko, co możemy. Widzimy, jak to wpływa na jej otwartość i chęć poznawania świata. Że uczy się – zdobywa nowe doświadczenia i bodźce, których w innym miejscu nie może doświadczyć, zauważa też – mam wrażenie – kontrasty i różne kolory. Sporo ostatnio znów jeździmy po Polsce i gdy tylko mówimy jej, że gdzieś się wybieramy. Ona od razu jest w gotowości. Przez pół dnia zastanawia się, które buty i jaki wózek wziąć ze sobą, bo wie, że coś się dzieje. Sama droga i jej przemierzanie jest interesujące, a dotarcie na miejsce, włożenie stopy do zimnej wody z jeziora, czy zachwyt nad tysiącem koron drzew, które wystają nad naszymi głowami, gdy pod nimi przejeżdżamy – jest bezcenne.

W przyszłości chciałabym, żeby Amelia nie tylko kochała i doceniała to, co natura daje, ale też, żeby rozumiała, jej moc, to, że natura jest wspaniała, ale też zmienna. Że pogoda w górach może się popsuć, że wiatr może zacząć silniej wiać, że mały opad może zamienić się w wielką ulewę i burzę. I żeby miała, jak teraz, tak wielką radość z poznawania tego. To chcemy jej dać.