Padłem. Po prostu padłem. Mirian Jugheli właśnie podesłał mi link do poniższej piosenki reklamującej Batumi. Posłuchałem, no i padłem. Jeśli z czymś mi się to miasto kojarzy to w żadnym wersie utworu o tym nie wspominają.
Po pierwsze nie wiem kim jest „artystka” zatrudniona do tej, wątpliwej jakości, promocji – ale wyraźnie ma korzenie discopolowe. Po drugie – herbaciane pola??? Batumi? Batumi? Batumi?
Batumi, moi drodzi, to jedno z najfajniejszych miast w jakich byłem. Z jednej strony morze, z drugiej góry, przez co albo grzeje albo stoi ściana deszczu. Z drugiej strony – zawsze jest co robić – albo lenistwo albo aktywność. Jedzenie pyszne, klimat uroczy a ilość pieniędzy wpompowywana w odrestaurowanie tego miejsca jest powalająca. Myślę, że w ilości hoteli pięciogwiazdkowych już dawno przegoniło Warszawę. Co więcej Gruzini przenoszą się tam na cały sierpień i można spotkać dosłownie wszystkich.
Rozumiem, że Gruzja od dwóch lat mocno stawia na turystów, ale błagam nie w taki sposób. Czy ktoś z Was pojechałby tam po wysłuchaniu takiego utworu? Ja nie.
14 komentarzy