Pisałem w poprzednim wpisie, że w San Francisco zrozumiałem, co mnie gryzło przez jakiś rok. Nie mogłem tego do końca zrozumieć, ale tak jakoś podczas podróży, szczególnie tych służbowych, czułem się dziwnie. Nie miałem już takiego powera, aby chcieć zobaczyć więcej, coś odkryć. Po części dlatego, że pracuje z reguły z grupami ludzi, a to czasami wykańczająca praca, choć nigdy nie było to dla mnie wielkim problemem. I tak, pewnego dnia, podczas porannego biegu w San Francisco, zrozumiałem, o co chodzi.

– Znudziły mi się miasta. Ot, tyle. Pomyślałem o tym i uśmiechnąłem się szeroko. – Wszystkie puzzle ułożyły się w całość. Za dużo podróży samolotem + najwięcej emocji zawsze zostawało z tego wszystkiego, co pomiędzy. „Szukając Witkacego” mocno nas skierowało na miasta, moje służbowe podróże też mnie tam więżą i tak jakoś, podświadomie, próbowałem się uwolnić.

Najwięcej radości dają mi jednak chwile spędzone w szeroko pojętej naturze. Przeleciałem myślami o dżungli na Cejlonie, zachodniej Australii, podróżach po Gruzji czy paru mini wypadach na Kubie. To o tym myślę, gdy podsumowuję ostatnie dwa lata. Choć Hawana, Santiago, Sydney, Tbilisi mają naprawdę dużo do zaoferowania, to chyba się na jakiś czas przejadło.

Gdy naszła mnie ta myśl, przystanąłem, wyjąłem telefon z etui naramiennego, wysłałem SMSa do Ani i zacząłem biec dalej. Wróciłem też do tekstu z początku tego roku, gdzie obiecałem sobie, że w końcu dojadę do Białowieży i udało się to zrealizować miesiąc temu. Tam o poranku, podążając za przewodnikiem, będąc totalnie zziębnięty i zaspany, zrozumiałem, że idę w dobrą stronę.

Czy to coś zmienia? – Na razie jeszcze nie, ale ta wiedza wywiera wpływ na nasze dalszy inicjatywy i na pewno odpowiednio zmodyfikujemy „Tango Story”.

Czy kiedyś napiszę tekst pt. „Znudzony naturą?” – Pewnie tak :) Taki trochę wewnętrzny piwot. Za dużo ludzi ucieka, za mało się wraca – a gdzieś ten balans musi być. Pracujemy i gadamy z ludźmi całe życie, to się nie zmieni, ale w tych chwilach ciszy, też jest całkiem fajnie. Ostatnio mało ich było.