Port Said leży na północy Egiptu, przy Morzu Śródziemnym. Szczególnego znaczenia nabrał w drugiej połowie XIX wieku, po otwarciu Kanału Sueskiego, do którego wejście prowadzi właśnie przez ten port. Wraz z wyruszeniem statków na Orient Line, prowadzącą z Europy do Australii, miasto zaczęło przeżywać swoje złote lata. Stanisław Ignacy Witkiewicz wraz z Bronisławem Malinowskim zabawili tutaj dosłownie kilka godzin, podczas rutynowego postoju statku, którym płynęli na Cejlon. Jednak obaj odnotowują to w listach i wspomnieniach, zatem coś musiało na nich zrobić duże wrażenie.

„Wieczór w Port Said dał mi poznać, czym może być wszystko co przyjdzie: coraz okropniejszą męczarnią” –  to może nie najlepszy początek zawarty w jednym z listów pisanych kilka dni później do Malinowskiego. Ale już 20 czerwca w liście do Matki Staś pisze bardziej rzeczowo:

„W Port Said staliśmy od 11 do 2 w nocy. Byliśmy z Broniem na spacerze w dzielnicy arabskiej. Twarze i stroje cudowne. Niebieskie, długie szaty przeważają. Twarze o wyrazach dzikich lub mdlejących z rozkoszy. Tylko mężczyźni oczywiście. Na ulicy stragany, w których sprzedają się słodycze i makagigi dziwnego nabożeństwa. Kawiarnie, w których siedzą Panowie nie z tego świata, ale jednak bardziej wzbudzający zaufanie niż Włosi w Neapolu. Nawet u najgorszych wywłok nie czuje się kanaliowatości, tylko jakąś powagę i dostojność. Przed kawiarnią, na trotuarze, stoi bufet obstawiony i obwieszony naczyniami mosiężnymi na długich sznurach.”

Ilustrowana podróż Witkacego w tropiki - odcinek trzeci - Witkacy w Port Said

Trzy godziny – tyle czasu spędził tu Witkacy. Choć to krótko, zdecydowaliśmy się ten „moment” pokazać na powyższej ilustracji. Jesteśmy bardzo ciekawi, co o niej sądzicie.