Nie sposób opisywać podróży Witkacego do Tropików bez dokładnego pochylenia się nad jego znajomością z innym wybitnym Polakiem – antropologiem Bronisławem Malinowskim. To na jego zaproszenie Witkacy wyruszył w podróż na Nową Gwineę, gdzie miał być fotografem i pomagać mu w prowadzonych badaniach. Jednak zanim skoczymy do 1914 roku, czyli początku ich wyjazdu, cofnijmy się kilkanaście lat wstecz.
Nie sposób opisywać podróży Witkacego do Tropików bez dokładnego pochylenia się nad jego znajomością z innym wybitnym Polakiem – antropologiem Bronisławem Malinowskim. To na jego zaproszenie Witkacy wyruszył w podróż na Nową Gwineę, gdzie miał być fotografem i pomagać mu w prowadzeniu badań. Jednak zanim skoczymy do 1914 roku, czyli początku ich wyjazdu, cofnijmy się kilkanaście lat wstecz.
Chcieliśmy ten wpis opublikować trochę wcześniej, ponieważ jest on ważny i potrzebny do prowadzenia dalszej narracji, ale utknęliśmy w źródłach – które różnie datują poznanie Stasia i Bronia. Zdrobnień używamy celowo, gdyż tak Panowie tytułowali siebie w korespondencji.
Nim przejdziemy do prawdopodobnych hipotez, skupmy się na tym, co możemy udokumentować.
List z 31 lipca 1900 roku pisany w Zakopanem. Malinowski nazywany jest tam „Lordem Douglasem”, ponieważ Witkiewicz senior nadawał pseudonimy wybranym przyjaciołom syna:.
Lorda Douglas nie widziałem. Przeniósł się podobno do Chramca. Reszta małoletnich przestępców po dawnemu goni, chociaż bez Ciebie nie mają impetu.
Zdjęcie z 1902 roku – wpadliśmy na nie, gdy w końcu z jednego z antykwariatów wyrwaliśmy publikację „Przeciw Nicości” z 1988 roku, zawierającą kompilację fotografii Witkacego. Otóż jest tam zdjęcie, którego fragment prezentujemy poniżej:
a na nim Witkacy ze stryjem Ignacym Witkiewiczem oraz właśnie Bronisławem Malinowskim w Tatrach w 1902 roku.
A teraz przypuszczenia. Są one powszechnie cytowane w innych publikacjach dziennikarskich i bazują na prostym założeniu: Malinowscy oraz Witkiewiczowie musieli się znać, a co za tym idzie, doprowadziło to także do poznania ich synów. Czemu?
Krzysztof Jarosławski w „Zwojach”, na podstawie tekstu „Argonauts of the Western Pacific: S. I. Witkiewicz and Bronislaw Malinowski” – Davida A. Goldfarba z 1994 roku, pisze tak:
Los zetknął obu wybitnych Polaków bardzo wcześnie. Właściwie jeszcze przed ich narodzeniem. Ojciec Witkacego był znanym malarzem, pisarzem i teoretykiem sztuki, ale też jednym z wielbicieli uroków polskich gór. Należał do pionierskiej grupy osób, zauroczonych okolicami Zakopanego, którzy rozsławili ten uroczy zakątek w piśmiennictwie. Jednym z owych miłośników gór był Lucjan Malinowski, ojciec przyszłego antropologa, profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego. Ten nobliwy profesor filologii słowiańskiej i lingwista, oprócz pracy naukowej miał też wiele pobocznych zainteresowań, między innymi zajmował się folklorem i gwarami ziem polskich. To jego hobby zaprowadziło go na obszary górskie. Nie mógł zatem nie być w Zakopanem, nie mógł nie spotkać Witkiewicza-seniora. Spotkał go i z nim się zaprzyjaźnił. Tak splotły się ich życiorysy, a owa przyjaźń przeszła na dzieci.
W artykule Justyny Nowickiej z dodatku Kultura w “Rzeczpospolitej” z 19 lipca 2000 roku czytamy:
Witkacy i starszy o rok Malinowski poznali się i zaprzyjaźnili w Zakopanem, w ostatnich latach XIX wieku. Prawdopodobnie Witkacy, który sztuką fotografii parał się od najwcześniejszych lat, osobiście wprowadzał przyjaciela w tajniki obsługi aparatu fotograficznego.
Jak przyjaźń potoczyła się dalej? W latach 1905-1906 Witkacy i Malinowski mieszkali razem studiując w Zakopanem, a kulminacja znajomości miała nastąpić prawie dziesięć lat później, podczas ich wspólnej podróży do Tropików. Wcześniej Witkacy umieści Bronia w swojej pierwszej dojrzałej powieści (choć wydanej dopiero w 1972 roku) – „622 upadki Bunga czyli Demoniczna Kobieta”.
Ciężko tych dwóch Panów od siebie rozdzielić, wiele napisano na temat wpływu, jaki na siebie wywarli. Często będziemy się do ich przyjaźni i doświadczeń odwoływać – dziś dopiero zaczynamy, od poznania. Przyjdzie czas na więcej szczegółów.
Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!