Początkowo miał być niedużym drewnianym domkiem w stylu holenderskim – tak miała wyglądać rezydencja zimowa Piotra I. Niestety z pierwotnych założeń cara pozostało niewiele, bo pałac był aż sześciokrotnie przerabiany. Jego ostateczną „wersję” podziwialiśmy w czasie pobytu w Petersburgu.
Do Rosji przybyliśmy głównie po to, aby poruszać się szlakiem Stanisława Ignacego Witkiewicza i odnaleźć brakujące elementy naszej wyprawy „Szukając Witkacego”. Jednak, jak za każdym razem, kiedy gdzieś jedziemy w naszych poszukiwaniach, tak i teraz, wiedzieliśmy, że kilkakrotnie na pewno zejdziemy z tego szlaku, bo w Petersburgu jest wiele fantastycznych miejsc, które już wcześniej nas przyciągały. Jedną z nich był właśnie Pałac Zimowy.
Jak już wspomniałam na początku, idea Piotra I była prosta – wybudować zwykły drewniany domek bez przepychu, który będzie pełnił funkcję zimowej rezydencji. To było jednak w 1712 roku. Od tamtej pory, do 1945 roku, wiele się jednak zmieniło. Cóż zatem się stało? – Drewniany domek najpierw zamienił się w budowlę kamienną. Dziesięć lat później cesarzowa Anna Iwanowna zadecydowała o powiększeniu rezydencji i zatrudniła w tym celu wybitnego petersburskiego architekta, Bartolomeo Francesco Rastrelliego. Niestety, nie długo cieszył się swoją chwałą, bo z kolei cesarzowa Elżbieta Piotrowna uznała pałac za mało reprezentacyjny, zupełnie nie oddający rosyjskiego przepychu. Wówczas Rastrelli został poproszony o to, aby dokonał jego rozbudowy. Tak się też stało. Obecny pałac powstawał natomiast w latach 1754-62 i ukończono go za panowania Katarzyny II, która znana ze swej miłości do detali, zadbała o to, aby został zrobiony z odpowiednim przepychem. Wtedy powstał też ogród zimowy z egzotycznymi roślinami oraz galeria Romanowów z portretami rodu cesarskiego. Ukończono również Wielką Salę Tronową z ogromnym herbem cesarskim. Później już „tylko” car Mikołaj I rozszerzył reprezentacyjną część pałacu. W sumie sześć różnych osób i wizji. Do tego w grudniu 1837 roku pożar zniszczył sporą część wnętrz. Uratowano głównie książki, dywany i meble. Reszta w ekspresowym tempie, bo w ciągu zaledwie dwóch lat, została całkowicie odrestaurowana.
Jak zatem wygląda to, co jest obecnie dostępne dla oczu zwiedzających? – Hm. Naprawdę imponująco i robi wrażenie już od wejścia… Przede wszystkim pałac jest ogromny, nie bez kozery, bo to jeden z największych pałaców na świecie. Wybudowany w stylu rosyjskiego baroku, co – jak się domyślacie – oznacza ogromny przepych. Widać, że nikt się nie bał, aby pokazać bogactwo. – Niesamowita ilość ozdób na ścianach, posągi, karnisze, ramy, lustra – wszystko wykonane z dbałością o najmniejszy szczegół.
W środku znajduje się 1050 pomieszczeń (aby obejrzeć je obejrzeć, trzeba spędzić tam kilka albo kilkanaście dni), a fasady pałacu mają długość 200 m na 160 m. Aż do 1917 roku pałac był siedzibą carów rosyjskich z pomieszczeniami reprezentacyjnymi, w których odbywały się oficjalne spotkania i wydarzenia państwowe, ale także służbowymi i mieszkalnymi. Po rewolucji lutowej w 1917 roku został siedzibą Rządu Tymczasowego. Na krótko jednak, bo rok później stał się obiektem muzealnym. Początkowo służył głównie ludowej propagandzie – nim odbywały się spotkania, wykłady, koncerty itp. Dla zwiedzających został otwarty w 1945 roku. W nim znajduje się Ermitaż, o którym pisaliśmy tutaj.
Ważna informacja dla Was. – Żeby nie stać w długiej kolejce, kupujcie bilety przez internet. Dzięki temu dostaniecie się do środka w pięć minut :) Tymczasem zapraszam Was na spacer po carskich włościach Pałacu Zimowego. Ciekawe, czy ze zdjęć poczujecie ten powiew historii. My, chodząc po pałacu, mieliśmy wrażenie, że przenosimy się do innych epok.
7 komentarzy