Do Sanoka dojeżdżamy późno w nocy. Kierowca minibusa  był na tyle uprzejmy, że wyrzucił nas w pobliżu hotelu przy ulicy Jagiellońskiej. Wcześniej jechaliśmy ulicą Bony. Nasze przypuszczenia o silnym wpływie władców z dynastii Jagiellonów szybko znajdują potwierdzenie w powierzchownym skanie historii miasta. Choć założony przez Kazimierza Wielkiego, swój największy rozwój Sanok zawdzięczał Bonie. Wcześniej Władysław Jagiełło brał tu ślub z trzecią żoną, a kolejna żona, już po jego śmierci,  spędziła tu ostatnie lata życia. Tu, w Sanoku, jak mówią mieszkańcy – u wrót Bieszczad.

No właśnie, u wrót, a nie w Bieszczadach. Choć jest górkowato w mieście i okolicy to gdybym nie wiedział, że niedaleko są popularne góry, mógłbym o tym nie pomyśleć. Pierwszego dnia oprowadza nas po mieście Kamil Sobolak z radia – Bieszczady.fm, które przyjechaliśmy służbowo odwiedzić. Centrum miasta, czyli najstarsza część, znajduje się na wzgórzu i po stromym podejściu (wybraliśmy szybszą trasę) idziemy uliczkami „starego miasta”. Piszę w cudzysłowie, bo owszem stare jest, ale ciężko poznać – większość kamienic jest odnowiona i tylko wprawne oko doszuka się ciekawych elementów architektonicznych. Moje takie nie jest, więc Ania tłumaczy i każe mi fotografować poszczególne elementy kamienic na rynku.

Ania: Kazałam fotografować, bo kamieniczki z sanockiego rynku powstawały na przełomie XVII i XIX w., i choć potem wielokrotnie przebudowywane zachowały secesyjne elementy, które uwielbiam :) Doszukiwaliśmy się więc roślinno-zwierzęco-kwiatowych dekoracji. Na zdjęciach możecie zobaczyć, co udało nam się znaleźć.

Dalej wychodzimy z rynku i udajemy się na zamek, który, jak się okazuje, obecnie jest mocno przebudowywany. Wszystko po to, by pomieścić ekspozycję dzieł Beksińskiego, który w Sanoku się urodził i tworzył. Zamek jest stary, mały, wielokrotnie był niszczony, ale położony z pięknym widokiem na San. Żałujemy bardzo, że udało się zobaczyć tylko kilkanaście obrazów. Twórczość Beksińskiego na mnie – artystycznym niedorajdzie – zrobiła przeogromne wrażenie. Gdy tylko pojawi się pełna ekspozycja, myślę, że na pewno wrócimy.

Zwiedzając Sanok, można podążać również szlakiem artysty – to nowa inicjatywa dla turystów. I gdy tak się podąża za Beksińskim, można zrozumieć czemu to miasto i rejon przyciąga tylu artystów. Łatwiej się skupić w ciekawym klimacie. Właśnie nocą Kamil prowadzi nas w różne dziwne miejsca, a jednym z nich jest Bazar Sztuki. Inicjatywa skrajnie artystyczna, za dnia galeria sztuki i miejsce organizacji różnych wydarzeń. Nocą bardziej przyziemnie – dobre miejsce na piwo i pogawędkę.

To nie koniec naszego pobytu w Sanoku. Dla następnych doznań muszą jednak powstać osobne wpisy.

 

Tam daleko idzie Ania :)
Tam daleko idzie Ania
Rynek
Rynek
Kamieniczki w Sanoku
Kamieniczki w Sanoku
Sale z ikonami
Sale z ikonami
Sale zamkowe
Sale zamkowe