Od kilku dni w menu bloga widać nową pozycję – Kaukaz. Poza opisem nie było tam wpisów. Ten jest pierwszy – otwierający. Już rok temu zbierałem się do stworzenia czegoś nowego poświęconego tylko temu regionowi. Była domena, był wstępny layout, potem był nawał pracy i na tym się skończyło. Skąd ten pomysł? – Wiele moich działań odbywa się w tym regionie. Na co dzień większość czasu spędzam na doradzaniu mediom w Gruzji poprzez organizację Sourcefabric, w której pracuję. Ale jeszcze zanim tam przeszedłem, byłem bardzo aktywny w social media oraz interesowałem się dziennikarstwem w Gruzji.

Gdy wejdziecie w zakładkę „Kaukaz” zobaczycie opis, który najlepiej oddaje to, co robię:

„Ta sekcja powstała po to, by nie tworzyć odrębnego bloga. Będę tu częściej pisał ja, czyli Jakub, gdyż od dawna jestem zawodowo związany z Gruzją oraz Kaukazem Południowym. Jako prelegent uczestniczyłem w New Media Forum w Tbilisi w 2009 roku, potem w 2010 roku w Social Innovation for Social Change oraz jako sędzia w Social Innovation Camp Caucasus. Latem 2010 roku prowadziłem zajęcia z multimedialnego dziennikarstwa dla Georgian Institute of Public Affairs. Wielokrotnie prowadziłem warsztaty dla Transitions Online – w Batumi, Kutaisi czy Zugdidi. Obecnie – w ramach pracy w Sourcefabric – na co dzień współpracuję z mediami oraz dziennikarzami m.in. z Livepress.ge, TSpress.ge, ICMM.ge, ICK.ge czy Netgazeti.ge”.

Z rzeczy niedokonanych wymienię moją pracę magisterską „Media gruzińskie na froncie”, którą obecnie piszę w Instytucie Dziennikarstwa UW pod opieką… kolejna tajemnica na kolejny wpis ;)

Od mojej pierwszej wizyty w Gruzji, która była ponad trzy lata temu, wydarzyło się sporo. Poza Polską nigdzie nie spędziłem tyle czasu. Gdy przyjechałem po raz pierwszy do Tbilisi, nie znałem jeszcze wtedy Ani, i przez myśl mi nie przeszło, że to właśnie tu oświadczę się jej, i co więcej – usłyszę „tak” :) Do tej historii może jeszcze kiedyś wrócę w osobnym wpisie. Póki co, niech zostanie trochę tajemnicy.

Gruzję i Kaukaz odkrywałem najpierw dzięki książkom, czytając na przykład Wojciecha Jagielskiego. Potem, gdy dla Polskiej Akcji Humanitarnej współtworzyłem portal Refugee.pl poświęcony uchodźcom, miałem do czynienia z Czeczenami, którzy zamieszkują Kaukaz Południowy. Rok przerwy i nagle podczas Social Innovation Camp CEE w Bratysławie, po swojej prezentacji dostaję zaproszenie do Tbilisi. Kiedy – spytałem? Nim zdążyłem odpowiedzieć już się pakowałem i dwa tygodnie później byłem w stolicy Gruzji.

Samoloty w Tbilisi lądują późną nocą. 10 minut jazdy taksówką w ciemności i zaczynają pojawiać się pierwsze nowoczesne budynki – z zajebistą komendą policji, która mogłaby stać w centrum Paryża, ale tam nie powodowałaby takiego szoku, jak tu. Kilka minut później zaczyna wyłaniać się centrum Tbilisi, które jest po prostu genialnie oświetlone. Jestem przekonany, że fakt iż 8 na 10 samolotów ląduje ok. 3-4 nad ranem „wymusiło” na Gruzinach to genialne oświetlenie miasta. Nie znam osoby, która tym by się tym nie zachwycała.

Tak się zaczęło. Piszę ten wpis z Tbilisi, świętując 10 wizytę w Gruzji a 12 w regionie Kaukazu Południowego. Już chyba rok strzelił, gdy podsumuję wszystkie wyjazdy… Sporo.

Dużo mam do opowiedzenia, noszę to w sobie od dawna i w końcu porozmawiałem z Anią i wywalczyłem sobie mały kącik u góry – wydzielony z reszty bloga. „Szukając Witkacego” to nasz absolutny priorytet i – dopóki tego nie skończymy – nie chce zakłócać głównego przekazu bloga. Ale już dłużej nie chcę zwlekać i będę sobie tutaj pisał. Nie zobaczycie wpisów na stronie głównej, tylko w bocznym menu – „Ostatnio na blogu”. Będę sie nimi dzielił na Facebooku i Twitterze pewnie. Może to takie trochę pisanie do szuflady, ale statystyki pokazują, że zadziwiająco dużo osób tutaj zagląda – choć nic jeszcze nie ma.

O czym będę pisał? Chcę się skupić na życiu codziennym i tym, co mnie zadziwia. Ze względów zawodowych nie zabraknie tematów związanych z mediami oraz technologią.

Blog – czyli trochę miszmasz. Taki szaszłyk gruziński :)