„Nie mam urlopu” – to jedno z najczęściej wypowiadanych zdań przez osoby, które szukają wymówki, żeby nie podróżować. Jeżeli chcesz i próbujesz to zmienić, ten wpis jest dla Ciebie. Stwierdziłam, że najwyższy czas go napisać. Zbyt dużo osób pyta mnie ostatnio: „Jak to, to ty jeszcze pracujesz?” a potem: „Ale jak to możliwe, pracować na etacie i tyle podróżować?” – Otóż, to możliwe.

Bardzo długo udawało mi się uciekać przed regularnym etatem – prawie 9 lat. Nawet, gdy miałam umowę o pracę, byłam bardzo elastyczna i zdarzało mi się pracować w różnych miejscach, ale nie w biurze. Ewentualnie 4 godziny w biurze, kilka w domu lub w innym mieście, lub w innym kraju, bo akurat Kuba leciał tam zawodowo, a ja wraz z nim. Ponad rok temu to się jednak zmieniło – mam „prawdziwą” umowę o pracę i spędzam w robocie minimum 8 godzin dziennie. Jak to wpłynęło na moje życie?

Sporo osób myśli, że etat zabija podróżowanie, bo jakby inaczej. Myślą sobie: „Oczywiście mam urlop, ale muszę go wziąć na Boże Narodzenie, żeby je spędzić z rodziną, no i trzy dni przed świętami, żeby posprzątać, ugotować i zrobić zakupy. Dalej – na Wielkanoc i kilka dni przed nią (w celu podobnym jak powyżej). Nigdy nie zapominam o weekendzie majowym i Bożym Ciele, w te dni trzeba posiedzieć trochę w domu i posprzątać. Dwa tygodnie w wakacje. Do tego jeszcze mamy – Wniebowzięcie, Wszystkich Świętych i Dzień Niepodległości i Trzech Króli. No i urlopu nie ma”.

– Skończ tak myśleć. Te wszystkie dni są Twoją wielką szansą urlopową, nie marnuj tego. W Polsce mamy to szczęście, że w przypadku, gdy kalendarz się dobrze ułoży, przy trzech dniach urlopu możesz mieć półtora tygodnia wolnego, a z jednym dniem urlopu – 4 lub 5 dni, biorąc oczywiście pod uwagę weekend. I jak Ci się to podoba? – Nie ma nic prostszego, ale musisz zacząć myśleć w ten sposób. Dni wolne są szansą na wyjazd. Posprzątać i zrobić zakupy możesz sobie w normalny weekend, który przecież zawsze jest wolny.

Ja na początku każdego roku zawsze myślę i kombinuję, jak najwięcej dni zaplanować sobie wyjazdowo. W 2012 roku, dzięki bardzo dobremu planowi, byłam dwa razy na Sri Lance, w Australii, Rosji, Gruzji, epizodycznie w Chinach, więc były to dość dalekie wyprawy, do tego kilkanaście weekendów spędziłam w różnych miastach Polski: Sanok, dwa razy Zakopane, dwa razy Słupsk, Grudziądz, kilka razy Kraków, Wrocław, Poznań, Gdańsk, Łódź, Bydgoszcz, Podlasie, Bieszczady i wiele, wiele innych. Wierzcie mi – da się. Co więcej, okazuje się, że wychodzi z tego jeszcze więcej podróżowania niż w latach poprzednich. No i nie wiedzieć jakim sposobem, ze starego roku zostały mi jeszcze 3 dni urlopu, które właśnie teraz wykorzystuję :) 2012 rok był dla mnie nawet tak intensywny, że w pewnym momencie pomyślałam sobie, że chciałabym zostać w domu i nigdzie nie wyjeżdżać.

Ale zaraz, zaraz. Ktoś powie, ale praca, ale firma, ale szef… Ok, praca. Tak, to ważna sprawa, nawet bardzo, ale nic się nie stanie, jeżeli od czasu do czasu od niej odpoczniesz. Firma – ok, ale nic jej się nie stanie, gdy nie będzie Cię przez kilka dni. Znam osoby, które mają 30-40 zaległych dni urlopu. Szczerze im zazdroszczę, ale zupełnie nie rozumiem. Wierz mi, firma da sobie radę i nie zawali się bez Ciebie. Nie ma nic gorszego, niż myśleć, że jest się niezastąpionym. Ja niestety tak sądzę, więc jeżeli jest coś naprawdę ważnego do zrobienia, moderuję to z zagranicy, siedząc na przykład w Kandy na tarasie hotelu z widokiem na góry. Więc, znów powtórzę – da się. A szef? – To bez wątpienia bardzo ważna osoba w Twoim życiu, ale zazwyczaj jest człowiekiem. Tylko nie stawiaj go przed faktem dokonanym i nie informuj na tydzień przed wylotem, że potrzebujesz urlopu. Usiądźcie sobie na początku roku, przegadajcie Twoje planu urlopowe i wszystkie swoje działania ustawiaj pod to. Poza tym, czasami zdarzają Ci się przecież nadgodziny. Ustal z szefem, że nie będziesz ich odbierać na bieżąco, tylko wykorzystasz je właśnie przy okazji jakiegoś wyjazdu, czy długiego weekendu. To rozwiązanie wszystkim będzie na rękę.

Jakie są pozytywy takich działań? – Ty będziesz zadowolony ze swojego podróżniczego życia i spełniony wyjazdowo. Twój szef będzie zadowolony z Ciebie, bo każdy wyjazd jest otwarciem się na nową kulturę, ludzi, zwyczaje, obyczaje, co zawsze procentuje po powrocie kreatywnością, pomysłami i energią do działania. W końcu, panie z działu kadr będą wreszcie szczęśliwe, że uda Ci się wykorzystać swój urlop przypadający na dany rok, właśnie w tym roku.

Kuba kiedyś bardzo celnie zauważył, że mam zdecydowanie więcej dni wolnych niż on, choć sam jest sobie sterem i żeglarzem. Właśnie przez to, pracuje praktycznie zawsze. Ja, gdy mam urlop, mogę koncentrować się tylko na naszej podróży, blogu i na czym właściwie jeszcze chcę.

I jak, dalej uważasz, że 26 dni urlopu to za mało?

Zapisz

Zapisz