Cordoba jest idealnym miastem na szybki i niewymagający spacer. W dość konkretnym, ale nie morderczym tempie jesteś w stanie przejść je praktycznie całe. Dla mnie idealne na pierwszy raz. I tak wiem, że wrócimy do Andaluzji. Razem. W trójkę. Miasto jest ładne, klimatyczne i zadbane, ale po całym dniu mam wrażenie, że czas już wracać do Sewilli, bo tam jest energia i ludzie, którzy ją dają. Najpierw jednak o tym, co mnie w ogóle przyciągnęło do Cordoby.
Miasto wydało mi się interesujące z powodu swojego historycznego położenia, mieszanki kulturowej i religijnej. – Niesamowicie, że żyli w nim wyznawcy islamu, judaizmu i chrześcijaństwa. Chciałam zobaczyć te wąskie uliczki, monumentalne zabytki arabskie, czyli głównie Wielki Meczet. Sercem miasta jest stara dzielnica żydowska, Juderia, po której poruszam się wąskimi, brukowanymi uliczki. Nie mogę uwierzyć, że jakimś cudem ciągle jeżdżą tu samochody. I to wszystko dzieje się niedaleko Wielkiego Meczetu. Ale zanim meczet, to najpierw śniadanie i kawa. Od razu rzuca mi się w oczy, że wszystko dzieje się tu szybciej niż w Sewilli, gdzie na zamówienie czegokolwiek trzeba czasami czekać nawet kilkanaście minut, ale ja zdążyłam się już do tego przyzwyczaić. Tu jednak jest inaczej – menu przetłumaczone na język angielski, pani co chwilę pyta, czy już możemy zamawiać. Niesłychane… I z rachunkiem idzie sprawnie. Stamtąd już blisko mam do meczetu, od którego rozpoczynam spacer.
Od VIII w. miał symbolizować potęgę islamu na Półwyspie Iberyjskim. Przez kolejne wielki był rozbudowywany aż do XVI w., kiedy to chrześcijanie wznieśli w środku… katedrę. Niesamowite jest, gdy wychodzisz z meczetu, przy wyjściu wisi obraz Matki Boskiej Częstochowskiej, a w środku widziałeś mihrab i pozłacaną kopię Koranu…
Można nie wierzyć, można nie interesować się sztuką czy architekturą, ale nawet w tym wypadku warto tam wejść. Bilet kosztuje 8 euro, więc to naprawdę nie tragedia. Gdzie iść dalej? – Ja weszłam na chwilę do Alcazaru de los Reyes Cristianos, czyli pałacu-twierdzy Królów Katolickich z XIV w. W swojej historii był też wiezieniem i służył inkwizycji. Warto wstąpić, żeby wdrapać się na górę i zobaczyć panoramę miasta oraz ogrody, usiąść sobie i odpocząć. Do Alcazaru w Sewilli sporo mu brakuje, ale mnie to zupełnie nie przeszkadza.
Dalej malutka ale klimatyczna Synagoga z początku XIV w., położona niedaleko Alkazaru ( tu wszystko jest praktycznie blisko siebie położone). Nic w niej praktycznie teraz nie ma, ale też wejście jest za darmo, więc można zobaczyć, gdy przechodzi się obok.
Znalazłam informacje, że w Muzeum Taurino , czyli w muzeum corridy, znajduje się wyprawiona skóra byka, który zabił najbardziej znanego matadora, czyli Manolete. Niestety muzeum już nie ma, a to jest to, co po nim zostało.
Po takim spacerze przyszedł czas na zjedzenie czegoś dobrego. Bardzo miła i smaczna jest Casa del Pisto z super wystrojem w stylu corridy. Wiedziałam, że nie mogę się już dłużej bronić i że jest to najlepsze miejsce, żeby zjeść ogon byka. Jest przepyszny i smakuje jak najdelikatniejsza wołowina. Warto też spróbować innych lokalnych tapasów, których jest mnóstwo w menu.
5 komentarzy