To trzecia tama, do której dojechaliśmy w ramach Polski z drona. Muszę przyznać, że ze wszystkich miejsc to właśnie zapory wodne robią na mnie największe wrażenie. Być może to znudzenie przytłaczającą ilością zamków czy architektury. Ale z drugiej strony ten ogrom wody z jednej a pustka z drugiej strony, zawsze mi imponują.

Przy Pilchowickiej zaporze padał deszcz. Dość długo, więc siedzieliśmy w samochodzie patrząc jak czas nieubłaganie płynie, zastanawiając się czy jechać dalej i zapomnieć o tym miejscu. Zamków mieliśmy już jednak dostatecznie dużo, więc czekamy. Na chwilę wyszło słońce, więc szybko odpaliliśmy drona.

Zapora Pilchowice

Po katastrofalnej powodzi w 1897 roku podjęto decyzję o regulacji rzek w Karkonoszach – a o budowie tej zapory zadecydowano trzy lata później. Samą zaporę wzniesiono w latach 1904-1912. Dziś jest drugą co do wielkości w Polsce (po Solinie). Po spiętrzeniu wód Bobru utworzył się zbiornik wodny, dziś znany jako Jezioro Pilchowickie. Już rok po jej oddaniu doszło do powodzi, ale dzięki zaporze jej skutki zostały mocno ograniczone. W XX wieku nawiedziło ją jeszcze kilka takich spiętrzeń.

Jezioro Pilchowickie

Dzisiaj służy jako zbiornik retencyjny oraz do wytwarzani prądu. Głebokość waha się od 40 do 47 metrów – tyle wynosi przy samej zaporze. Wokół jeziora można spacerować a położone jest w bardzie ciekawej okolicy pomiędzy wzgórzami – Korzec i Górą Zamkową.

Elektrownia wodna

Na dole znajduje się budynek elektrowni wodnej – co wygląda dośc ciekawie, kiedy patrzymy z góry, bo tama jest wielka, a na dole widzimy jakby domek, który czeka aż go ta masa wody zmiecie z powierzchni. Do użytku została oddana rok po zaporze – w 1913 i wtedy pracowały tam 4 generatory. Dzisiaj jest ich sześć a w 2013 elektrownia przeszła generalny remont a jej moc powiększono.

Dojazd

Najlepiej wybrać drogę numer 30 z Jeleniej Góry do Gryfowa Śląskiego. Za Barcinkiem skręcić na Pokrzywnik. Można też od razu z Jeleniej jechać na Siędlecin i dalej Pilchowice.