Telefon już od dwóch tygodni gości w Bangkoku i bardzo się tam zadomowił dzięki Maćkowi Klimowiczowi, autorowi bloga skokwbokblog.com . Jego gościnność, ciekawość świata i żądza przygód sprawiły, że telefon nie ma zbyt wielkiej ochoty opuszczać tego cudownego miasta. Ale cóż, czas lecieć dalej.

Już niebawem telefon zmieni właściciela i miejsce zamieszkania. Wiemy, że następnym punktem na mapie będzie… Kambodża. Tak zadecydowaliście w demokratycznym głosowaniu. Cieszymy się bardzo, że telefon spędzi więcej czasu w Azji i pokaże nam wszystkim, co w niej najlepszego.

Ale zanim przeniesiemy się do Kambodży, zobaczcie, co telefon widział w Bangkoku. Tak dużo tego było, że nie da się streścić we wpisie. Dokładną relację macie na FB, gdzie Maciek informował praktycznie z godziny na godzinę, co się dzieje.

A poniżej Bangkok na zdjęciach z komentarzami Maćka Klimowicza

Amulety - Tajowie to przesądny naród. Aby uniknąć pecha noszą amulety. Niektórzy mają ich na szyi całe pęki. Podobno mogą ochronić właściciela nawet przez kulą czy ciosem nożem. Jedno jest pewne – niektóre z nich osiągają zawrotne ceny.
Amulety – Tajowie to przesądny naród. Aby uniknąć pecha noszą amulety. Niektórzy mają ich na szyi całe pęki. Podobno mogą ochronić właściciela nawet przez kulą czy ciosem nożem. Jedno jest pewne – niektóre z nich osiągają zawrotne ceny.
W szkole - z perspektywy nauczyciela i z perspektywy tajskiego ucznia, na przerwie i w czasie lekcji. Z telefonem spędziłem w pracy kilka dni, żeby pokazać, jak wygląda życie w tajskim gimnazjum.
W szkole – z perspektywy nauczyciela i z perspektywy tajskiego ucznia, na przerwie i w czasie lekcji. Z telefonem spędziłem w pracy kilka dni, żeby pokazać, jak wygląda życie w tajskim gimnazjum.
Plastikowi policjanci - egzotyka tkwi w szczegółach, to te detale sprawiają, że miejsce, w którym mieszkam, jest tak różne od miejsca, z którego pochodzę. Cukier w zupie, chili z owocami, plastikowi policjanci...
Plastikowi policjanci – egzotyka tkwi w szczegółach, to te detale sprawiają, że miejsce, w którym mieszkam, jest tak różne od miejsca, z którego pochodzę. Cukier w zupie, chili z owocami, plastikowi policjanci…
Budda - nie od święta, nie w niedziele, ale na co dzień. Tajowie zachodzą do buddyjskich świątyń, kiedy ich najdzie na to ochota. A gdy nie mają czasu, przystają przy wszechobecnych kapliczkach, kłaniają się, składają ofiary. Jak widać, popularnym napojem
Budda – nie od święta, nie w niedziele, ale na co dzień. Tajowie zachodzą do buddyjskich świątyń, kiedy ich najdzie na to ochota. A gdy nie mają czasu, przystają przy wszechobecnych kapliczkach, kłaniają się, składają ofiary. Jak widać, popularnym napojem
Park - Bangkok, jak na wielkie miasto przystało, potrafi okrutnie męczyć. Takich oaz, jak ta na zdjęciu, jest tu niestety niewiele. Uciekam do nich niemal co weekend, aby schować się w cieniu palmy przez smogiem i hałasem.
Park – Bangkok, jak na wielkie miasto przystało, potrafi okrutnie męczyć. Takich oaz, jak ta na zdjęciu, jest tu niestety niewiele. Uciekam do nich niemal co weekend, aby schować się w cieniu palmy przez smogiem i hałasem.
Zachód słońca - na dniach stukają mi 2 lata w Tajlandii. A jednak są chwilę, kiedy wciąż staję oniemiały, gapiąc się na zachód słońca nad Bangkokiem.
Zachód słońca – na dniach stukają mi 2 lata w Tajlandii. A jednak są chwilę, kiedy wciąż staję oniemiały, gapiąc się na zachód słońca nad Bangkokiem.
Owoce - życie w Tajlandii ma dwa niekwestionowane atuty – 365 dni lata w roku i...jedzenie. W tym zawsze dostępne, śmiesznie tanie, wyśmienite owoce.
Owoce – życie w Tajlandii ma dwa niekwestionowane atuty – 365 dni lata w roku i…jedzenie. W tym zawsze dostępne, śmiesznie tanie, wyśmienite owoce.
Miasto - sposobów na przemieszczanie się po mieście jest sporo. Autobusy, taksówki, moto taksówki, metro, kolejka nadziemna sky train. Czasami, jak to wszystko zebrać do kupy, nie da się dojechać nigdzie…
Miasto – sposobów na przemieszczanie się po mieście jest sporo. Autobusy, taksówki, moto taksówki, metro, kolejka nadziemna sky train. Czasami, jak to wszystko zebrać do kupy, nie da się dojechać nigdzie…