Przy dawnym pałacu królewskim, w pobliżu Świątyni Zęba, znajdują się dwa obiekty – Muzeum Narodowe i Muzeum Archeologiczne. To pierwsze było kiedyś domem królewskich konkubin, ale dziś już niewiele wskazuje na taką przeszłość – znajdują się w nim głównie zbroje, mapy i inne rekwizyty wykorzystywane w dawnych czasach przez cejlońskich władców oraz ważne dokumenty dla historii tego obszaru, np. dekret z 1815 roku dokumentujący przekazanie Kandy pod władanie brytyjskie. Niestety nie możemy ich dokładnie zobaczyć, ponieważ w muzeum odbywa się konferencja. Przechodzimy więc dalej, do Muzeum Archeologicznego. Mamy w planach wejść, rozejrzeć się i szybko wejść, ale po 30 sekundach atakuje nas pan i każe kupić bilety. Skoro już je mamy – płacimy za nie – to wypada się na chwilę zatrzymać.
Jednak już na pierwszy rzut oka nie jesteśmy zachwyceni. Podchodzi do nas kolejny pan, który zaczyna opowiadać o zbiorach, choć nie za bardzo go słuchamy. Nagrywamy jednak film, który ilustruje zwiedzanie z cejlońskim „przewodnikiem”.
Szczerze mówiąc (pisząc), nie możemy się doczekać, kiedy stamtąd wyjdziemy, ale pan nie chce przestać gadać. Do tego na koniec życzy sobie zapłatę za usługę, której wcale nie chcieliśmy, przed którą się broniliśmy. Jesteśmy zaskoczeni, ale cóż porodzić – Kuba daje mu jakiś symboliczny papierek. Ufff. Idziemy dalej.
Nie dodano jeszcze komentarzy. Bądź pierwszy!