Wielki festyn w centrum wioski, lepienie największego pieroga na świecie, bicie rekordu Guinnessa w szybkości odpalenia sikawki pożarniczej – różne są pomysły na promocję regionu.

Moglibyśmy na przykład zorganizować festyn z pysznymi żółtymi serami, zdjętymi właśnie z półek, na których aromatycznie leżakowały, boską czekoladą, która jak żadna inna rozpływa się w ustach, którą uwielbiam (niestety), winami i piwami, które w Polsce nie są jeszcze tak znane, jakby mogły być. Do tego trochę muzyki ludowej z nauką gry na lokalnych instrumentach. No i oczywiście z nauką tańca o tajemniczej nazwie hiering. Na czym on polega? Wydaje mi się, że reguły są proste. Teoretycznie jest to taka gra miłosna, w trakcie której pary coraz bardziej się do siebie zbliżają. Hmmm? Brzmi prawie jak tango, więc chyba powinniśmy dać radę. I do tego lekcja jodłowania. W regionie tym bowiem melodie przekazywane są z pokolenia na pokolenie, to tradycja, którą wielbią miejscowi. My też ją uwielbiamy, więc zaczniemy od lekcji, potem może być cały kurs, a na końcu praktyka w górach, gdzie można bez krępacji perlistym głosem doskonalić swoje umiejętności wokalne.

Dla bardziej aktywnych zorganizujemy turniej hornussena. Czego, zapytacie pewnie? To narodowy sport tego kraju i przypomina odrobinę grę w golfa. Praktykowany jest od XIX wieku i tylko z pozoru gra w niego wydaje się nielogiczna ;) Chodzi więc o to, żeby wybić hornussa (nazwa prawie jak z Harrego Pottera) jak najdalej na pole przeciwnika. Druga drużyna z kolei za pomocą łopat, to znaczy schindel albo schindli (nie wiem, jak to słowo się odmienia), ma odbić ten krążek. I tak do zwycięstwa. Proste? – Proste.

Zwycięzcy turnieju hornussena mogliby pojechać w nagrodę linią kolejową Albula/Bernina, jedną z najświetniejszych tras kolejowych na świecie. To 130 km przygody, tras górskich, przełęczy, wiaduktów, urokliwych wiosek, krajobrazów i dzikich rejonów Alp. Ekspres Bernina, zwany także „małym czerwonym pociągiem” przejeżdża tuż obok gigantycznego lodowca, potem wije się na najwyższą w Europie przełęcz, przez którą przejeżdżają pociągi na wysokości 2253 m. Od razu przypomniała mi się Sri Lanka i te widoki na trasie z Elli do Kandy…

Ciekawe, czy już wiecie, o jaki kraj mi chodzi. Jeżeli jeszcze nie, to podpowiem, że w regionie tym jest ponad 20 znanych na całym świecie producentów zegarków. W miasteczku Glaus spalono na stosie ostatnią czarownicę. Kraj ten ma takich sportowców jak tenisista Roger Federer czy skoczkowie Simon Ammann i Andreas Küttel. Do tego uwielbia referenda.

Na jego terenie krzyżują się wpływy niemieckie, francuskie i włoskie. Przyciąga wielbicieli wspinaczek wysokogórskich. Jest rajem dla narciarzy i można tam znaleźć jedne z lepszych tras zjazdowych w Europie. Mimo iż teoretycznie sezon trwa tam od grudnia do marca, to na większych wysokościach można jeździć nawet w środku lata.

Czy wiecie już o jaki region chodzi?

Tak, tak, oczywiście jest to Szwajcaria. O tym wszystkim czytaliście dwa dni temu tutaj w obcym języku, czyli w retoromańskim, którym obecnie posługuje się około 700 tys. osób. Jesteśmy ciekawi, czy coś z niego zrozumieliście :)

A po co to wszystko?

Bo niebawem ruszy konkurs organizowany przez Ambasadę Szwajcarii na temat: „Zwyczaje, przyroda, zegarki, fondue? Z czym kojarzy Ci się Szwajcaria? Przekonaj nas, dlaczego to właśnie Ty masz doświadczyć żywej tradycji Szwajcarii!”.  O konkursu przeczytasz tutaj. Fajne nagrody są do wygrania.

fot. http://www.mojaszwajcaria.pl/