Dotarliśmy w okolicę granicy argentyńsko-chilijskiej, za oknem mamy ośnieżone szczyty Andów, siedzimy pod kocami, ponieważ okna przepuszczają powietrze, a w nocy temperatura spadnie tutaj poniżej zera. Dochodzi godzina 22. Wylądowaliśmy w garnizonie wojskowym, bo okazało się, że hostel, w którym zrobiliśmy rezerwację, jest zamknięty na cztery spusty. No cóż…, nie spodziewaliśmy się, że akurat tu […]