Gdyby nie śmierć najbliższej osoby, artysta prawdopodobnie nigdy nie zdecydowałby się na tak daleką i oryginalną podróż. Jeżeli nie miał genu podróżnika, zawsze wyjeżdżał w konkretnym celu, więc i tym razem potrzebował bodźca. Otrzymał, i to wyjątkowo silny. Moment życia, w którym się znalazł sprawił, że było to w pewnym sensie lekarstwo, próba ucieczki od rzeczywistości. W tym momencie Witkacy na pewno nie myślał o wyprawie, jako szansie na nowe inspiracje i „odrodzenie” twórcze.

21 lutego 1914 roku popełnia samobójstwo Jadwiga Janczewska – narzeczona Witkiewicza, strzelając sobie w skroń pistoletem Browning. To wydarzenie wstrząsnęło nim głęboko. Jak bardzo, możemy śledzić m.in. na przykładzie listów do swojego przyjaciela Bronisława Malinowskiego oraz listów do ojca. Powstały ich co najmniej dziesiątki i większość zachowała się. Wszystkie były pisane w podobnym stanie emocjonalnym.

Pod koniec lutego 1914 r. pisze z Zakopanego do Malinowskiego:

Nieszczęsna panna Jadwiga popełniła samobójstwo. Wiele było w tym, co zaszło od początku tego roku, mojej winy. Czułem się b[ardzo] źle, ona brała to do siebie i wynikały stąd rzeczy, które przy fatalnym zbiegu okoliczności doprowadziły Ją do tego. Gdyby nie Matka, już bym dawno nie żył. […] Mogłem Ją zatrzymać nad brzegiem przepaści i nie zrobiłem tego. Ten wyrzut mnie zabija, a oprócz tego jestem sam i czuję się opuszczony przez wszystko.

Jestem człowiek załamany kompletnie. Dla niej tylko coś robiłem w sztuce czując się niepotrzebnym. Jestem, o ile mi się zdaje, zupełnie skończony jako artysta.

Na przełomie marca i kwietnia, gdy coraz bardziej intensywnie myśli o popełnieniu samobójstwa, pisze:

Będę miał do Ciebie prośbę i myślę, że właśnie jako mój przyjaciel prawdziwy nie odmówisz mi tego. Chcę mieć cyjanek potasu dlatego, żeby w każdej chwili być panem swego życia. […] Łaskę mi wielką zrobisz, jeśli mnie choć trochę kochasz.1

Ojciec radzi Stasiowi, żeby pamiętał, że dalej ma cele w życiu – powinien żyć dla matki i dla sztuki. Wymieniają ze sobą liczną korespondencję. W liście z 9 marca 1914 roku ojciec pisze:

Tymczasem jedna serdeczna prośba i rada: ze smutkiem trzeba walczyć, jak z chorobą. Nie dopuścić, żeby się stała chronicznym stanem, nałogiem myśli i uczuć. Trzeba mu przeciwstawić życie, cele i dążenia, które pozostały żywe, trzeba przeciwstawić obowiązek względem ludzi – ludzi bliskich i Tobie oddanych.2

Z pomocą przychodzi Bronisław Malinowski i pomaga znaleźć Stasiowi nowe „cele i dążenia”. Proponuje przyjacielowi wzięcie udziału w charakterze rysownika i fotografa w organizowanej wyprawie badawczej na Nową Gwineę przez Cejlon i Australię. Już w czerwcu 1914 roku wchodzą na pokład statku Orsova, który przez Morze Śródziemne, Kanał Sueski i Morze Czerwone płynie na Cejlon.

Dlaczego Janczewska popełniła samobójstwo?

Zdaniem Władysława K. Matlakowskiego, przyjaciela Witkacego:

W latach poprzedzających I wojnę światową Staś poznał w Zakopanem pannę Jadwigę Janczewską, córkę adwokata z Mińska. Panienka była i ładna, i interesująca, inteligentna, oczytana, miała przy tym niepośledni talent do malarstwa. Niestety, była to natura przeczulona i nerwowa.

Przyczyny samobójstwa Janczewskiej nie są do końca znane, istnieje natomiast wiele hipotez.
„W tym czasie przebywał również w Zakopanem Karol Szymanowski, z którym Witkiewicz utrzymywał bliskie stosunki. Młody kompozytor, opromieniony sławą, był człowiekiem czarującym, nic więc dziwnego, że podobał się również narzeczonej Witkiewicza. Na tym tle dochodziło między nimi do poważnych nieporozumień. Kiedyś, po gwałtownej scenie, Witkiewicz poszedł w góry i nie wracał przez kilka dni. Gdy nieobecność Stasia się przedłużała, Janczewska pojechała do Kościelisk i tam zastrzeliła się pod skałą Pisaną, położywszy przy sobie kwiaty, które przywiozła …” – dodaje Władysław K. Matlakowski.

Zgłębiając temat można także znaleźć informacje, że Janczewska kochała się w Karolu Szymanowskim, mimo jego homoseksualizmu i co więcej – była z nim w ciąży. Dlatego niektórzy obwiniali go o spowodowanie tej tragedii. Podobno Janczewska zostawiła kartkę, na której napisała, że odbiera sobie życie przez Szymanowskiego. Ten jednak do końca życia twierdził, że nie miał z tą tragedią nic wspólnego, i że pozostawiona kartka była dla niego zupełnie niezrozumiała.

Istnieje także zupełnie inna opinia na temat samobójstwa narzeczonej Witkacego. – Janczewska leczyła się w sanatorium doktora Dłuskiego na gruźlicę, mieszkała w willi „Jambór” przy Drodze do Białego. Była młoda i wrażliwa i być może nie wytrzymała psychicznego ciągłych podejrzeń swojego narzeczonego. Witkacy wmówił sobie, że Szymanowski zawrócił w głowie jego narzeczonej.

Jak była prawdziwa przyczyna – tego się prawdopodobnie nigdy nie dowiemy, ale trzeba podkreślić, że śmierć Janczewskiej praktycznie zniszczyła znajomość Witkacego i Szymanowskiego. Mimo że ich losy dalej się przeplatały, nie potrafili odbudować swojej przyjaźni. To co po niej zostało, to dedykacja dla Witkiewicza na „I Sonacie fortepianowej” Szymanowskiego i postać Szymanowskiego w powieści Witkacego „622 upadki Bunga, czyli Demoniczna kobieta”.

Samobójstwo Janczewskiej miało być ważnym fragmentem filmu o Witkacym, którego scenariusz powstał. Film jednak nie został nakręcony.

W 1920 roku Witkacy namalował obraz „Kompozycję ze śpiącą kobietą i potworem (Samobójstwo)”, przedstawiający najprawdopodobniej scenę samobójczej śmierci narzeczonej. Obraz jest własnością prywatną.

1 Na podstawie „Konteksty. Antropologia kultury, etnografia, sztuka. Malinowski – Witkacy”, Kraków 2000.

2 Stanisław Witkiewicz, „Listy do syna”, Warszawa 1969

3. Zdjęcie wykorzystane w artykule: Maria Witkiewiczowa – matka Stanisława Ignacego i jego narzeczona Jadwiga Janczewska w pensjonacie „Nosal” 1912 – 1914