Mówi się, że blogi to takie internetowe pamiętniki, zapiski naszych przemyśleń. To tak blisko a jednocześnie tak daleko od definicji pamiętnika – przynajmniej tej naszej. Od jakiegoś czasu szukaliśmy miejsca na blogu dla naszych luźnych, głupich, irracjonalnych, mądrych, błahych przemyśleń – nie okraszonych wagą ciężkości jaką ma według nas pełnoprawny wpis. Bo te pamiętnikowe są jednak trochę inne.

Wpis składa się z tytułu, początku, rozwinięcia, tagów, zakończenia, czasem mocnej puenty, filmiku, paru zdjęć, często obszernego researchu (przynajmniej u nas na blogu). Sporo roboty – każdy Wam to powie. A jednak, kiedy patrzę na twórczość moich ulubionych pisarzy, to najchętniej sięgam po ich dzienniki i listy. Nie interesuje mnie to, co napisali – interesuje mnie to, co ominęli. I dlaczego.

Kartkuję „Lapidaria” Kapuścińskiego… – to tu a nie w „Hebanie” tkwi dla mnie prawdziwa wiedza. Zastanowić się, czemu on przystanął na chwilę, co sprawiło, że dana emocja czy sytuacja była godna zapisania w dzienniku, ale nie znalazła finału w jego twórczości. Książki, notki, eseje, reportaże, wpisy – to dzieła skończone. Mogą różnić się długością, czasem powstawania, ale nic już się w nich raczej nie zmieni. Autor patrzył na bryłę, chwycił dłuto, zrobił rzeźbę i ją wystawił.

To, co zostało na podłodze – nie ujrzy światła dziennego. Czy są tam wartościowe rzeczy? – Na pewno. Tak samo, jak te zbędne. Ot, sito. Nie na darmo w ostatnią publikację dzienników Gombrowicza – one też spełniają jakąś funkcję podglądacką – wnikamy tak głęboko.

Dawno nie pisaliśmy dzienników. Ja parokrotnie próbowałem, ale zakończyło się to niepowodzeniem. Ania w młodości prowadziła wieloletnie pamiętniki, które „o zgrozo” (przyp. Ania) pewnie jeszcze znajdują się gdzieś w czeluściach domu jej rodziców. One jednak koncentrowały się głównie na wątkach damsko-męskich, rzadko podróżniczych :)

Tym razem jednak nasze zapiski będą dziennikami z podróży, ponieważ przez miesiąc odbywamy codzienną podróż z firmą ASUS i ich Vivobookiem. Co nas przekonało do tego? – Podejście firmy i ich filmik promocyjny, o którym wspominaliśmy w naszym pierwszym dzienniku.

Cieszę się, że firma ASUS, która przyszła do nas z wizją pisania codziennie, to zrobiła. Wreszcie zmotywowało nas to do założenia specjalnej sekcji i tam piszemy, o naszych krótkich przemyśleniach i szybkich obserwacjach. Nie zobaczycie tego na głównej stronie bloga w liście wpisów. Musicie wejść tu albo zaprenumerować nasz newsletter.

Spytacie, czy po miesiącu będziemy pisać dalej? – Kto wie, na razie nie znamy odpowiedzi na to pytanie. Sami jesteśmy ciekawi Waszych reakcji. Czy polubicie tę formę, czy ma dla Was wartość, czy może uważacie, że jest bez sensu. I o tym wszystkim możecie dać wyraz w komentarzach :)