Przedwczoraj wracałem z Gruzji do Polski i – zupełnie o tym nie myśląc – wpadłem w cały przedświąteczny tłok. Lotnisko w Tbilisi wyglądało, jakby wybuchła wojna i wszyscy chcieli się ewakuować. Adidaski, dresiki – widać, że niektórzy na jednym locie nie poprzestaną. Mimo wszystko, nie jest to atmosfera zła, nikt nie jedzie na spotkanie biznesowe, duży spokój i sporo takiej prozaicznej radości. To pchnęło mnie, żeby trochę pomyśleć o tych świątecznych podróżach.

Z Poznania wyjechałem sześć albo siedem lat temu. Od tamtej pory dwudziestego któregoś grudnia, w zależności, jak w danym roku kalendarz się układał, wsiadałem do pociągu i wracałem do domu. Wiem, że często są cyrki – zawsze składy są za krótkie i przepełnione. Dochodzi do drakońskich scen, ale jednak wszyscy są tacy bardziej weseli. Spokojni. Wiadomo, po co gdzieś się jedzie. Ba, nie ma innego święta, które z taką siłą magnesu ściąga do domu ludzi nawet z najdalszych zakątków świata. Lubię tę atmosferę.

Świątecznych podróżników, a naprawdę – większość z nas nimi jest, można podzielić na kilka typów:

1. Przegrał bitwę o Wigilię i spędza ją u rodziny w tym samym mieście. Musi tylko przygotować jeden z pięciu smaków karpia i na chwilę przed pierwszą gwiazdką, wyrusza na kolację.

2. Wygrał bitwę o Wigilię i ciepło domu opuści w pierwszy dzień Świąt, aby udać się do reszty familii.

3. Podróżuje już od paru dni, musi przemierzyć co najmniej jeden ocean, potem wygrać z jetlagiem, by w końcu o północy przemówić ludzkim głosem.

4. Ma dwie rodziny, w dwóch różnych miastach. Pierwszy dzień Świąt spędza w samochodzie lub spotka nas jutro w pociągu z Poznania na Podlasie.

5. Podróżuje „na dwie rodziny” i zasiada do wigilii o 17 i 20 :)

6. Studiuje w innym mieście, zastanawia się, jak wmówić rodzinie, że 22 grudnia jest ważny egzamin i przyjechać do domu na gotowe. Za to z radością wyczyści lodówkę na drogę powrotną.

7. Student wersja EU – nie ma prezentów, bo ledwo za bagaż podręczny zapłacił, ale łudzi się, że sprawę rozwiąże po wygranej loterii Ryanaira.

8. Pod pozorem ucieczki przed nagonką świąteczna zmienia kraj na parę dni ;)

9. Jest podróżnikiem i nim wróci do Polski, jeszcze dużo wody upłynie. Święta spędza, poszukując choć jednej rzeczy, która przypomina mu tradycyjną kolację.

Gdziekolwiek jesteście, życzymy Wam fajnych kilku spokojnych dni i bardzo udanych podróży.

Ania i Jakub

P.S.

Ten na zdjęciu, to ten, o którym myślisz.