Witkacy pisze ze statku. Czas mija mu dość intensywnie – relacjonuje, maluje i uwodzi. Zachwyca się Bombayem, zbliża do Adenu a stamtąd dalej do Aleksandrii i Salonik.

P & O.S.N.Co. SS „MOREA”, 1 X 1914
Kochany Broniu:

Przykro mi, że napisałem listy nieprzyjemne. Trudno wie pan, psiakrew! Prawdopodobnie nie zobaczymy się już w życiu i nie będziemy mieli sposobności dyskutowania tej kwestii. „Morea” jest b[ardzo] sympatyczna, daleko lepsza od Orient-lainerów. Byliśmy w Bombay. Cudowne miasto. Jutro zajeżdżamy do Adenu, z Port-Said do Aleksandrii, a stamtąd do Salonik.

Z flotą krucho, tylko żeby do granicy dobrnąć. Los w wysokim stopniu niepewny. Goldingowa jest cudowna kobieta. Szkoda, że stara. Uwiodłem portugalską kurwę z Brazylii, ale bez wielkiej przyjemności. Dwa trepangi, po czym odechciało mi się. Straszne jest moje życie. Flirtuję z jakimiś obcymi babami. Nie poznaję siebie. Jestem zupełnie ogłupiały. Rysuję dość dużo portretów. Towarzystwo piekielne. W chwilach jasnowidzenia jest okropnie. Staram się ogłupieć, aby wytrzymać tę podróż. Potem cokolwiek będzie, niech uderza we mnie. Ściskam Twoje zakrzywione szpony. Boję się chwilami o Twoje zdrowie.

Żal mi tropików. Ale w tym stanie piękność świata jest torturą.