Reportaż Witkacego „Z podróży do Tropików” urywa się w momencie ich przybycia do Kandy, czyli 29 czerwca 1914 r. o godzinie 11. Bardzo żałujemy, ale na szczęście mamy jeszcze inne materiały, które pomagają nam odtworzyć to, co się wtedy działo.

Kandy w 1914 r. to najważniejszy ośrodek religijny Cejlonu, pięknie położony – 1600 m n.p.m., ze sztucznym jeziorem w środku miasta zbudowanym przez ostatniego króla Cejlonu, z okolicznymi wzgórzami i plantacjami herbaty. Robi bez wątpienia duże wrażenie na obu bohaterach. Bronisław Malinowski pisze w swoim  „Dzienniku”: „W Kandy deszcz; wsiadamy do powozu. Widok stawku. Jakaś cudowna, zaczarowana miejscowość. Straszna: przeznaczona na wypoczynek, na życie chwilą, tym co jest i minie – miejscowość pełna obietnic szczęścia”. Podkreślają także uroki wspaniałej dzielnicy europejskiej, od której zaczynają zwiedzanie miasta. Jadą rikszą dookoła jeziora i przejeżdżają przez tę właśnie dzielnicę. Potem wchodzą do magazynu (sklepu) Cargilla, gdzie kupują przede wszystkim ubrania.
Na wieczór planują zwiedzanie pałacu królewskiego (a właściwie, tego, co po nim zostało) oraz Świątyni Złotego Zęba, w której znajduje się najważniejsza religia: ząb Buddy. Nie mogą jednak wejść do wnętrza kaplicy, ani zobaczyć zęba. Trafiają natomiast do pobliskiej Biblioteki Orientalnej, o której my pisaliśmy.

Miasto, świątynia, widoki, alejki wokół jeziora, zabudowania buddyjskiego klasztoru robią na nich magiczne wrażenie, które niestety mącą tłumy żebraków, namolnych sprzedawców, chcących wcisnąć dosłownie wszystko, smród, kicz i tandeta przejawiająca się m.in. w wszech obecnych kolorowych, pozłacanych posążkach Buddy. Są zmęczeni brakiem porządku, znużeni odgłosami tam-tamów, które Malinowski nazywa „suchym bełkotem pustej beczki wiezionej po kamienistej drodze” i generalnie rozczarowani odmienną kulturą i religią, po której tak dużo się spodziewali.

Wejście do Świątyni Świętego Zęba
Wejście do Świątyni Świętego Zęba

Po wcześniejszych doświadczeniach z hotelami tym razem są zadowoleni są ze swojego Hotelu Suisse, gdzie pokój jest chłodny i wygodny a obiady i lunch – obfite. Po spędzeniu nocy, wstają rano i  zwiedzają ogrody botaniczne, których roślinnością i barwami są zachwyceni. Malinowski widzi się z Harrym Charlesem Bellem, byłym komisarzem departamentu archeologii, kierującym pracami wykopaliskowymi na Cejlonie. Mężczyzna radzi, co warto obaczyć i udziela kilku cennych wskazówek, m.in. w jaki sposób poruszać się po tym terenie, że lepiej wynająć bullock-carta wraz z woźnicą-przewodnikiem niż zwiedzać samodzielnie. Staś i Bronio spacerują  Lady Hortons Walk, która dostarcza im niezapomnianych doznań. Mogą podziwiać cudowny widok na panoramę miasta, jezioro i plantacje herbaty, oglądają barwne owady i rosnące dziko rośliny.

Jak wygląda współczesne Kandy i jak bardzo różni się od tego z 1914 r., dowiecie się z następnych wpisów :)