O wyjeździe do Petersburga decydowaliśmy, wiedząc, że najważniejsza rzecz, którą się tam ogląda, czyli białe noce, już za nami. Znajomi jednak podkreślali, że jest jeszcze jeden wyjątkowy i prawie tak samo ważny powód, aby to miasto zobaczyć – podnoszące się nocą mosty na Newie. Kazali nam uważać, żeby nie zostać uwięzionym z jednej strony miasta aż do rana.

Car Piotr I zaplanował, że Petersburg to będzie taka Wenecja północy, gdzie komunikacja miała odbywać się głównie kanałami. Po śmierci cara zakopano jednak wiele z nich. Miasto położone jest na 42 wyspach delty Newy i przepływa przez nie ponad 90 rzek… Newa połączona jest systemem wodnym z Morzem Białym i Wołgą. Żegluga odbywa się nią od kwietnia do listopada. Wówczas w nocy mosty są podnoszone, aby umożliwić przepływ statków.

W Petersburgu można naliczyć ponad trzysta mostów i mostków. Powstanie trzech z nich związane jest z polskimi inżynierami – Andrzejem Pszenickim i Stanisławem Kierbedziem. Przez kilkadziesiąt lat na Newie nie było mostu z prawdziwego zdarzenia, więc poruszano się mostami drewnianymi i pontonowymi. Dopiero w 1942 roku pojawił się projekt mostu żelaznego inżyniera Kierbedzia. Wyzwanie było spore – most musiał być w części zwodzony na potrzeby komunikacji wodnej. Jego budowa trwała osiem lat. Został nazwany Błagowieszczeński czyli Zwiastowania.

Sankt-Petersburg-Zwodzone-Mosty-2 Sankt-Petersburg-Zwodzone-Mosty-3 Sankt-Petersburg-Zwodzone-Mosty-5 Sankt-Petersburg-Zwodzone-Mosty-8 Sankt-Petersburg-Zwodzone-Mosty-9 Sankt-Petersburg-Zwodzone-Mosty-14

Drugi Polak z kolei, Andrzej Pszenicki wygrał konkurs na projekt kolejnego mostu, Pałacowego, który stoi tuż obok Ermitażu. Budowę rozpoczęto w 1912 roku, zakończono cztery lata później.

Trzeci most Troicki, jeden z najpiękniejszych w Petersburgu został wykonany według projektu Gustava Eiffla (tego samego od wieży paryskiej). Przy budowie angażował się także Pszenicki. Wiosną 1903 roku nastąpiło wielkie otwarcie.

Za dnia chodziliśmy przecież tymi mostami, obserwowaliśmy, jak odbywa się po nich ruch samochodowy i autobusowy, ludzie spacerują. W nocy natomiast mosty te służą żegludze, ponieważ rzeką Newą przepływają różne statki.

Gdy dowiedzieliśmy się, jak to wygląda, wiedzieliśmy, że musimy to zobaczyć na własne oczy. W praktyce oznaczało to, wybranie jednej nocy, podczas której się nie wyśpimy, ponieważ wykupiliśmy bilety na nocny rejs. Startowaliśmy po pierwszej w nocy. Było straszliwie zimno. Zajęliśmy swoje miejsca na łajbie. Założyliśmy na siebie wszystko, co mieliśmy – swetry pod nasze dość cienkie kurtki, ja chustę na głowę i do tego przykryliśmy się kocykami. Wyposażyliśmy się w aparaty i łódź ruszyła.

Miasta nocą wyglądają fantastycznie. Nawet te najbrzydsze mają w sobie coś intrygującego. A Petersburg ma tego ogromnie dużo. Nasz rejs został przewidziany na dwie godziny. Płynęliśmy kilkoma kanałami, oglądając oświetlone ulice, kamienice i zabytki. Aż wybiła godzina zero. Od tego momentu powoli otwierały się wszystkie mosty, obok których płynęliśmy. Niesamowite wrażenie robiło to, że nagle most po prostu pęka dokładnie w połowie. A wraz z nim chodniki, droga asfaltowa, ale też latarnie czy linie wysokiego napięcia. Kurcze. Jak oni to zrobili… Wyglądało to nieziemsko.