Każdy ma jakieś swoje ulubione smaki i zapachy z dzieciństwa, które jest w stanie bez problemu przywołać w pamięci. To takie niedoścignione kulinarne ideały, których się nie zapomina i więcej – czasami stara się je odszukać i tęskni za nimi. To trudne, bo często stworzyliśmy sobie coś mitycznego, a zostało nam wyobrażenie po tym, które z rzeczywistością ma już niewiele wspólnego. Coś w tym jest, choć nie tylko to, ale taż tęsknota i chęć pokazania Kubie północy Polski przygnała nas w okolice Białegostoku.
Dzięki mojej mamie, która urodziła się na Podlasiu, znam ten region nie najgorzej (ciągle jeszcze lepiej z opowieści niż z autopsji, ale pracuję nad tym :) ). Do moich 18 urodzin spędzałam tam około dwóch miesięcy w roku. Zawsze był to miesiąc wakacji i coś w międzyczasie. Dla dziecka urodzonego w Warszawie i związanego z nią to zawsze była orientalna podróż z miasta na wieś. Poznawaliśmy inne dzieci i zabawy, inne zwierzęta i rozrywki, ale też zupełnie inne smaki i zapachy.
Do dziś pamiętam te pyszności – zacierki na mleku (tak, ja naprawdę to lubiłam), babę ziemniaczaną, wiejski krupnik czy ciasto drożdżowe. Pamiętam też zapach racuchów, które robiła moja babcia, jej własnoręcznie robione pączki czy smak ciepłego mleka prosto od krowy.
Tak było kiedyś, dawno temu. Od pewnego czasu bardzo rzadko tam bywam, więc nasz wyjazd do Białowieży i okolic bardzo mi pomógł, żeby odnaleźć stare, ale też zupełnie nowe smaki. Białowieża geograficznie nie „zalicza” się do Podlasia, choć jest to województwo podlaskie, ale już Hajnówka czy Białystok – owszem. I dzięki temu mieliśmy okazję połączyć przyjemności i zasmakować się zarówno w kuchni podlaskiej, jak i poznać smaki pogranicza, które na tym terenie bardzo mieszają się ze smakami puszczy. – Leśna zwierzyna i dziczyzna króluje na talerzach. Jedliśmy między innymi mięso jelenia, dzika, żubra. Jak smakowało? – Jak dużo delikatniejsza wołowinka. Dzik miał także bardzo specyficzny posmak i leśny zapach.





Oczywiście nie mogło zabraknąć deseru i tak odkryliśmy Marcinka, czyli regionalne ciasto z cytrynowo-śmietankowym kremem, który smakuje jak ser. Tak przynajmniej nam smakował :)
Smaki to jednak nie tylko to, co na talerzu, ale też klimat danego miejsca.



P.S.
Wszystkie zdjęcia w tym wpisie zrobiliśmy telefonem Sony Xperia Z1, którą niezmiennie testujemy.
8 komentarzy