Był maj, piękne ciepłe popołudnie, kiedy obsługa LOTu wprawiła mnie w niemałe osłupienie. Otóż odprawiając się na lot do Tbilisi miła Pani poprosiła mnie o… dowód. Upewniłem się trzykrotnie, że dobrze słyszę a i tak podałem swój paszport. Przyjęła, ale zaczęła energicznie stukać coś w komputerze i powiedziała, że dowód wystarcza by dostać się do Gruzji. Nie wierzyłem i musiałem sam sprawdzić. Wpierw w Internecie. I co? Okazuje się, że można.

Od stycznia 2011 r. wszyscy obywatele Unii Europejskiej mogą spokojnie wjechać na teren Gruzji po okazaniu tylko dowodu osobistego, i co ważne – zostać na jej terenie przez 360 dni. Jedyne, co stracicie, to fajne pieczątki na pamiątkę :) To bardzo ważne usprawnienie, które dobrze wpisuje się w obecną politykę Gruzji, mocno stawiającą na rozwój turystyki. Pamiętajcie, że jeśli chcecie jechać dalej do Armenii, Azerbejdżanu, Turcji czy jeszcze hen gdzieś, to (nie)stety bez paszportu się nie obędzie.

Żeby zobaczyć, jak to działa, dwa tygodnie później, wylatując z Gruzji, schowałem paszport do bocznej kieszeni a strażnikowi granicznemu podałem dowód. Oglądał go chyba z trzy minuty, nawet lekko próbował wygiąć. Oho – pomyślałem – przepisy, przepisami a rzeczywistość jaka jest, każdy widzi. Ostatecznie zapytał, gdzie jest mój paszport, skoro na niego wjechałem do kraju. Powiedziałem, że w kieszeni. Poprosił o niego, oddając dowód i mówiąc: a następnym razem proszę dowód pokazać przy wjeździe – wtedy nie będzie problemu – po prostu w dwie strony z jednym dokumentem.