Choć faktycznie nazywa się Drogą Siedmiu Jezior tak naprawdę ma się wrażenie, że jest ich tu z tysiąc. Po prostu nie wiadomo nawet, gdzie każde z nich się zaczyna i gdzie się kończy. Właściwie już kilka dni temu odkrywamy, że główne „obiekty”, które mamy do zobaczenia teraz na Rucie 40 to właśnie jeziora. Początkowo jesteśmy zachwyceni, ale powoli zaczynamy przyzwyczajać się do tego widoku za oknem. A z przyzwyczajeniami to wiadomo, jak jest – gdzieś tam powoli emocje opadają.

Plan podróży na dziś podobał mi się wyjątkowo od samego początku. – Mieliśmy Drogą Siedmiu Jezior dojechać do Villa la Angostura. Cieszyłam się na samą myśl o tym, bo to tylko 100 kilometrów, więc idealna trasa, a do tego zapowiadająca się urokliwie. Wyruszamy więc z San Martin de Los Andes dość późno, bo lekko po 10. Wiemy, że nie musimy się spieszyć, choć zaplanowaliśmy sobie, że obiad zjemy już już w Villa la Angostura.

Gdy tylko przekraczamy granicę miasta, z każdym kilometrem robi się coraz bardziej malowniczo. Góry, błękitna woda jezior, w której odbijają się ich szczyty , lasy… Droga ma w nazwie „siedem” jezior, ale tak naprawdę w okolicy jest ich tutaj znacznie więcej. Często nie wiadomo, czy to kolejne jezioro się zaczęło, czy to jeszcze to samo. Pierwszy raz na poważnie w czasie tej podróży Rutą 40 czujemy, że jesteśmy w miejscach atrakcyjnych turystycznie. – Są ludzie. Nie tłumy, bez przesady, ale są inni ludzie, których praktycznie nie było do Mendozy. Zatrzymują się – podobnie jak my – i napawają urokiem doliny.

Pogoda początkowo jest świetna, ale im bardziej zbliżamy się do Villa la Angostura, tym pojawia się więcej chmur. Ochładza się też zdecydowanie, do tego stopnia, że aby pokazać Amelii jezioro, muszę ją naprawdę nieźle ubrać. Podchodzimy bliżej, żeby dotknąć wody. Tak lodowatej nie czułam chyba nigdy.

Te siedem jezior to: Lácar, Machónico, Falkner, Villarino, Escondido, Correntoso i Espejo. Czy warto się zatrzymywać przy każdym z nich? – Pewnie nie, choć każde jest trochę inaczej położone i nie wyglądają – wbrew pozorom – tak samo. Wszystkie są natomiast jeziorami polodowcowymi. Widzieliśmy kilka z nich. Przy tej samej drodze znajduje się zdecydowanie więcej, więc na siedmiu możecie nie poprzestać. My skręciliśmy kilka razy w bok lub pojechaliśmy dalej. Wszystkie jeziora są dobrze oznaczone, więc będziecie wiedzieć, nad którym właśnie się znajdujecie. Generalnie jest to dobry pomysł na krótką wycieczkę i ucieczkę z miasta.

A do Villa la Angostura dojeżdżamy mniej więcej planowo. To małe miasto od samego początku robi na nas wrażenie zatłoczonego. Mamy problemy, żeby znaleźć miejsce do parkowania, do tego wszyscy trąbią… Spędzimy tu jednak przynajmniej dwa dni.

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi

Lago Mechanico

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi

Lago Hermoso

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi

Lago Hermoso

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi

Lago Villarino

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi

Lago Falkner

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi

Lago Falkner

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi

Lago Espejo

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi

Lago Espejo

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi

Lago Espejo

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi

Lago Espejo

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi

Lago Espejo

Droga siedmiu jezior, park nahuel huapi