Są takie chwile na Rucie 40, które ciągną się kilometrami i wtedy nie ma nic. Dosłownie. Po prostu jedziesz i jedziesz. Po godzinie minie Cię jeden samochód. Masz czas na myślenie, jest czas na rozmowę. Odkąd wjechaliśmy do Patagonii, największą przyjemność sprawia nam właśnie droga. Baliśmy się, że odcinek za Mendozą – bardziej promowany turystycznie – będzie „oblegany”, ale nie, wszędzie jest pustka. I tak przed kilkaset kilometrów.

Czasem krajobraz nie zmienia się przez godzinę czy dwie. Ciągle patagoński step. W oddali albo z Twojej prawej są Andy. Pojawiają się też inne masywy. Raz na parę dni można poczuć zmianę klimatu i zmianę scenerii, ale dzieje się to bardzo wolno. Jak ktoś jest bardzo zamyślony, to nawet nie zauważy, kiedy to się stało.

To taki wpis, w którym nic się nie dzieje – po prostu tak wygląda teraz nasza droga.

Patagonia Patagonia Patagonia Patagonia Patagonia Patagonia Patagonia Patagonia Patagonia Patagonia Patagonia Patagonia