A było to tak: Marcy Shan opiekowała się telefonem w Dubaju i przekazała go swojej znajomej, Ani – skądinąd Polce. Przez kilka dni nie mogliśmy się porozumieć, bo Ania sporo podróżuje, aż tu nagle dostajemy wiadomość, że telefon jest w Nowym Jorku :) Kilkanaście godzin później dzwoni telefon (nasz) z pytaniem – czy ma wracać do Warszawy, czy zostać w Dubaju.

To się porobiło – myślimy sobie. Ania jest stewardesą linii Emirates (tych co za dwa miesiące wchodzą do Polski) i z tego, co wiemy, lata na bardzo długich trasach, bardzo dużymi samolotami. Czekamy aż znajdzie chwilę, aby z nami porozmawiać, bo to na pewno będzie świetny wywiad.

Tymczasem Ania ostatnie dni spędziła, najpierw oczekując na skierowanie na kolejny lot, by nagle rzucić informację, że wylatuje do Nowego Jorku. Na Facebooku mignęło takie zdjęcie:

Lot do Nowego Jorku
Lot do Nowego Jorku

Nie mieliśmy pojęcia, że Ania leci tam Airbusem A380, czyi największym samolotem świata, gdy zobaczyliśmy to zdjęcie zrobione w kokpicie:

Kokpit A380
Kokpit A380
Lot do Nowego Jorku
Lot do Nowego Jorku
Lot do Nowego Jorku
Lot do Nowego Jorku

A już z Nowego Jorku, gdzie Ania spędziła 24 godziny, widzimy to:

Nowy Jork, Manhattan
Nowy Jork, Manhattan
Nowy Jork, Manhattan
Nowy Jork, Manhattan
Nowy Jork, Manhattan
Wbrew wcześniejszym planom, telefon zagościł dłużej w Emiratach Arabskich, ale nic złego się nie dzieje. Tak, jak zakładaliśmy od samego początku, nie wszystko w tym przedsięwzięciu można zaplanować, bo nagle okazało się, że Ania musiała pojawić się na kilka dni w Polsce, więc zadzwoniła do nas z pytaniem, czy telefon ma wziąć, czy zostawić w Dubaju. Dała nam 20 minut na decyzję.

– Yyy, eee, yyy – rzuciłem do słuchawki
– No jaka jest decyzja?
Zostaje :)

No i został. Teraz Marcy, Ania oraz tajemniczy nieznajomy szukają sposobu, jak go przerzucić do Kenii :) Jeśli macie jakiś pomysł to piszcie!