– Aconcagua? – Godzinę drogi – odpowiada szeregowy Herrara. – A wulkan? – dopytuję. – Jaki wulkan? No ten – wskazuję palcem. Zrobił minę jakby nie wiedział i rzucił „no entiendo”, czyli, że nie rozumie. Okej – wróciłem do męczenia pytaniami o górę „una, dos, tres, hora” – czyli moim pięknym hiszpańskim próbuję dociec tego, ile czasu potrzebuję, żeby dojść możliwie najdalej w kierunku Aconcaguy.

Wychodzi jeszcze pani z kuchni i rozmawia z Herrarą. Wygląda to trochę jak narada. W końcu staje na tym, że godzina, może dwie. No nic, rano się przekonamy – myślę i oddalam się do naszego pokoju na piętrze w garnizonie.

Rano wita nas ostre słońce. Jesteśmy na jakiś 2600 metrach nad poziomem morza. Nie czuć tego prawie, a to tak czy siak więcej niż Rysy. Zawsze jakoś najwyższy szczyt Polski jest dla mnie odnośnikiem tego, czy jesteśmy wysoko czy nie. Choć z reguły przegrywa z innymi górami, to nadal mam do niego spory respekt i każde pobicie tej wysokości odnotowuję skrzętnie w głowie. W nocy okazało się, że w pokoju obok pojawiła się inna para i to, uwaga! z małym dzieckiem. Też mieli spać w innym miejscu i też było zamknięte. Nie wiem, jakie są szanse, że dwie pary z dzieckiem – jedna z Polski, druga z Korei znajdą się w argentyńskim garnizonie wojskowym, ale wojskowi musieli chyba mieć niezły ubaw. Spotykamy się na śniadaniu i długo rozmawiamy. Oni w drodze do Chile, my na północ. Od trzech lat mieszkają w Buenos. Ich syn urodził się już tutaj w Argentynie – bardzo lubi ciasteczka i częstuje nimi Amelkę.

Żegnamy się, pakujemy sprzęty i jedziemy dwa kilometry w kierunku granicy chilijskiej, żeby wjechać do parku. Na parkingu stoi już spora grupa motocyklistów. Wysiadam i idę kupić bilety. Okazuje się, że obowiązują one tylko osoby, które wspinają się na szczyt – dla tych, którzy chcą „trekking only”, wstęp jest za friko. Rozmawiam ze strażnikiem i mówi, że albo godzina albo trzy. Na dworze jest chłodno, musimy zostawić samochód, więc decydujemy się, że tylko jedno z nas pójdzie, a drugie zostanie z Amelką. Pada na mnie.

Zabieram torbę ze sprzętem, zakładam kamerę i maszeruję jakiś kilometr asfaltową drogą, po której dochodzę do pierwszego campigu, toalet i budki strażników. Stąd też rozpoczyna się okrąg spacerowy – Laguna de Horcones, czyli kilometrowa trasa zbliżająca się w pewnym momencie do fajnego punktu, z którego widać szczyt. Po drodze mijam oczka wodne oraz różne opisy przyrody, ale szczerze, nie interesuje mnie to zupełnie. Strażnik mówił, że całość zajmie ponad godzinę, a ja już po kwadransie jestem na miejscu. Przede mną w oddali Aconcagua. Co w języku keczua oznacza – Kamienny Strażnik. Najwyższy szczyt Ameryki Południowej. Jedna z najprostszych i najwyższych (relatywnie) gór do zdobycia. W 2013 ustanowiono nawet rekord. – Facet, maratończyk, z miejsca, w którym ja stoję, pokonał drogę na szczyt w lekko ponad 15 godzin!

Proszę napotkaną parę o zrobienie mi zdjęcia, które widzicie na okładce. Oczywiście, kiedy odpowiadam, że jestem z Polski – robią wielkie oczy. Pewnie i ja w Polsce, na widok podróżującego po naszym kraju Argentyńczyka, bym takie zrobił. Kwestia odległości i perspektywy. Idę dalej, dochodzę do wspomnianej laguny. W oddali jest taka mała ścieżka, która prowadzi dalej. Mógłbym nią dojść do pierwszego obozu, w którym jest nawet galeria sztuki. Widzę w oddali, że dwóch gości tam idzie. Ja jednak zawracam – dziewczyny czekają na dole. Szkoda mi trochę, więc się nie spieszę za bardzo i ciągle odwracam głowę.

Zawsze mam duży szacunek do ludzi gór oraz do ich osiągnięć. Sprawiają one, że z pokorą patrzę na własne dokonania. Fajnie jednak było własnym okiem spojrzeć na jedną z gór Korony Ziemi i iść kawałkiem drogi, którą i oni pokonują, nim wejdą na szczyt.

Aconcagua

Fragment drogi asfaltowej

Aconcagua Aconcagua Aconcagua Parque-Provincial-Aconcagua Parque-Provincial-Aconcagua-6 Parque-Provincial-Aconcagua-7

Aconcagua

Masyw góry

Aconcagua

Aconcagua

Aconcagua Aconcagua Aconcagua

Laguna de Horcones

Laguna de Horcones

Jakub Aconcagua Aconcagua Aconcagua

Aconcagua

Aconcagua

Laguna de Horcones Laguna de Horcones