Wczoraj dostałem wiadomość, że telefon od jutra będzie w Toronto i tak rozpocznie swoją podróż do Ameryki Południowej. Tam czekają już na niego kolejne zgłoszone osoby, ale – nim to się stanie – pewnie przejedzie przez Stany a potem Meksyk. Tymczasem ostatnie tygodnie upłynęły pod znakiem logistyki oraz stolicy Holandii – Amsterdamu.

Różnymi sposobami, ale posuwamy się do przodu. W końcu udało się ponownie naprawić słuchawkę i tym razem jest już na dobrych dopalaczach :) Dalej walczymy tym samym modelem, co ważne – żadnych podmianek nie było!

Tymczasem porozmawialiśmy sobie z ostatnią osobą, która dołączyła do inicjatywy – Portugalczykiem Nuno Cruzem, który opowiedział nam trochę o tym, jak mieszka się mu w stolicy Holandii.

Nuno Cruz

Jak dowiedziałeś się o projekcie Phone Around the World?

Znajomi mojej dziewczyny udostępnili na Facebooku status ze strony telefonu, w którym pisaliście, że osoba, która miała otrzymać telefon tutaj, w Amsterdamie, zrezygnowała i szukaliście kogoś innego. Pokazała mi to, spodobał mi się pomysł, więc odpowiedziałem.

Dlaczego chciałeś dołączyć i czym chciałeś się podzielić?
Od razu spodobał mi się pomysł – coś, co nie należy do nikogo i istnieje tylko i wyłącznie w konkretnym celu, aby dzielić się i pokazywać świat innym. Tak tą inicjatywę postrzegałem. Mam także TravelBuga na Geocachingu, ale nie miałem zbyt wiele szczęścia, bo zgubił się podczas podróży. Jak mówiłem wcześniej, pomysł zainteresował mnie, ponieważ, po pierwsze, lubię robić zdjęcia i uważam, że obcokrajowiec ma szczególną perspektywę, która odróżnia ich od rodowitych mieszkańców, poza tym chciałem dać coś od siebie, więc odpowiedziałem na twój post.

Co według ciebie budziło największe zainteresowanie wśród ludzi?
Trudno powiedzieć, ale na podstawie reakcji na moje zdjęcia myślę, że ludziom bardziej podobały się osobliwe aspekty niż banały. Na przykład pośród moich zdjęć na Instagramie największym zainteresowaniem cieszyło się zdjęcie w stylu vintage przedstawiające publiczny pisuar.

Czy podczas opieki nad telefonem przytrafiły ci się jakieś zabawne sytuacje?
Nic szczególnego. Jednak bardzo często pytano mnie, czemu mam teraz dwa telefony. Jestem osobą, która korzysta z jednego telefonu, więc gdy moi znajomi widzieli mnie z dwoma, zawsze to komentowali i musiałem im tłumaczyć, o co chodzi. Chyba dzięki temu telefon zyskał nowych fanów :)

Jak trafiłeś do Amsterdamu?
Ja i Olga poznaliśmy się w Porto, gdzie kończyłem magisterkę, a ona była na Erasmusie. Spotkaliśmy się pewnej nocy, spędziliśmy ze sobą mnóstwo czasu, zostaliśmy parą i gdy ona wracała do Polski, aby skończyć studia, pojechałem z nią. Zostaliśmy tam pół roku i w tym czasie zaczęliśmy szukać kolejnego miasta, do którego moglibyśmy się przeprowadzić, i w którym ona mogłaby zapisać się na studia magisterskie, a ja – znaleźć pracę. Koniec końców wybraliśmy Amsterdam.

Czym się zajmujesz zawodowo w stolicy Holandii?
Jestem Java developerem w comScore, firmie zajmującej się rozwiązaniami w zakresie oprogramowania do analizy danych. Pracuje w dziale raportów na temat produktu o nazwie Digital Analytix, bardziej dopasowanego do analizy danych internetowych.

Co zaskoczyło cię najbardziej podczas mieszkania w tym mieście?
Zdecydowanie – kulturalny boom. W Portugalii mówiono mi, że angielski zwrot „melting pot” jest kojarzony z Londynem, a żeby przejechać się „barque la mouche”, trzeba pojechać do Paryża. Amsterdam ma wszystko to, a nawet więcej. Uważam, że zadbano tu o wszystko: kina w stylu vintage, uliczne stoiska, stoiska z używaną odzieżą, mikro browary, dużo sztuki i gustownych sklepów. To miasto, w którym nudzisz się tylko, jeśli tego chcesz.

Jak oceniasz mieszkanie w Amsterdamie? Jakieś plusy i minusy?
Jak już wspomniałem, bardzo mi się tutaj podoba ze względu na ofertę kulturalną. Poza tym jest to nowoczesne i otwarte miasto z najlepszymi środkami transportu. Podoba mi się to, że rowerem można dostać się praktycznie do każdego miejsca w Holandii i nawet, gdy inne pojazdy mają pierwszeństwo, pozwalają przejechać rowerom. Uwielbiam także charyzmatyczną architekturę miasta. Gdy jadę do Portugalii i widzę te mniejsze miasta, w których każdy budynek nie ma nic wspólnego z tym obok, myślę sobie: „Cholera, jestem uzależniony od stolic!”. Minusami są sklepy stworzone z myślą o turystach, szczególnie tutaj w Amsterdamie jest dużo miejsc ze śmieciowym jedzeniem polujących na upalonych turystów na gastrofazie, co w ogóle mi się to nie podoba. Tak samo jak sklepy wypchane pamiątkami. Widać wielki kontrast pomiędzy ofertą kulturalną a turystycznymi pułapkami, pomiędzy ulicami Jordaan a dzielnicą czerwonych latarni.

Czego brakuje Portugalczykowi w stolicy Holandii?
Pogody, zdecydowanie pogody. Jedzenie można zawsze znaleźć, ale nie pogodę.

Czy Amsterdam można porównać z portugalskimi miastami?
Nie, nie można.

Wiemy, że znasz kilka słów po polsku i czasami odwiedzasz Polskę. Powiesz naszym czytelnikom dlaczego? :)
Ups, chyba popsułem to pytanie, więc tak, wiem, jak idealnie powiedzieć: „nie mówię po polsku” i znam kilka powitań. Jak mówiłem, ja i moja dziewczyna poznaliśmy się w Porto, po czym pojechaliśmy na pół roku do Polski. Tam mieszkaliśmy w Łodzi i – podczas mojego pobytu – miałem okazję odwiedzić Warszawę, Kraków i Wrocław. Bardzo spodobał mi się wasz kraj i jego kultura. W tym roku powinienem zawitać tam na tydzień.  Uważam, że Polska powinna znaleźć się na liście każdego podróżnika.

Dziękujemy bardzo Nuno za rozmowę i opiekę nad telefonem. Teraz czan do Ameryki Północnej, potem kraje Ameryki Południowej oraz Chiny. Jeśli jesteś gdzieś na tej trasie – pisz koniecznie :)